Ustępujący prezydent Wiktor Juszczenko podpisał dekret o nadaniu honorowego tytułu przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Decyzją ukraińskiego prezydenta oburzeni są Polacy pochodzący z Kresów.
– Mój dziadek leżał na podłodze. Bez głowy. Do końca swoich dni będę o tym pamiętał – mówi Tadeusz Wolczyk z Chełma, który w 1944 roku przeżył rzeź w Tarnoszynie.
Oboje podkreślają, że brak reakcji ze strony naszego prezydenta, premiera i ministra spraw zagranicznych to nic innego, jak poparcie dla ukraińskiego nacjonalizmu.
– Ta skandaliczna decyzja przegranego Juszczenki popsuje nie tylko relacje polsko-ukraińskie, ale i pomoże bardzo Wiktorowi Janukowyczowi wygrać wybory, bo mądry naród ukraiński ma dość gloryfikacji zbrodniarzy wojennych (Partia Regionów skrytykowała decyzję Juszczenki twierdząc, że doprowadzi ona do zwiększenia podziałów w kraju – red.) – informuje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
– Jeżeli Janukowycz zostanie prezydentem, dam na mszę – zapowiada Kalinowska.
Wiktor Juszczenko ogłosił swoją decyzję w piątek podczas uroczystości z okazji obchodzonego na Ukrainie Dnia Jedności (połączenia Ukraińskiej Republiki Ludowej i Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej 22 stycznia 1919 roku).
Uzasadnił ją tym, że Stepan Bandera "walczył bohatersko o ideę narodową i niepodległe państwo”.
OUN, której przywódcą był Stepan Bandera, odpowiadała za zamachy terrorystyczne w Polsce w latach 30 ub. wieku. Po zabójstwie ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego został skazany na śmierć zamienioną na dożywotnie więzienie, które opuścił po agresji Niemiec na Polskę.
Po krótkim okresie współpracowania z hitlerowcami trafił jednak do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen. W tym czasie dowodzona przez jego podopiecznych Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) dokonywała mordów na ludności polskiej na terenie Wołynia i Galicji Wschodniej, zabijając ok. 120 tysięcy osób.
Po wojnie Bandera kierował ukraińskimi nacjonalistami z emigracji. Został zamordowany w 1959 roku przez sowieckiego agenta.
Na Ukrainie przywódca OUN nie jest postacią ocenianą jednoznacznie. W zachodniej części kraju traktowany jest jak bohater, dlatego ma swoje pomniki, jego imieniem nazywane są kolejne ulice. Na wschodzie Ukrainy Bandera uchodzi za zbrodniarza współpracującego z nazistami.