Ostatnio w lasach jest podobno więcej grzybiarzy niż grzybów. Okazuje się, że niektórzy potrafią przy tym stracić głowę.
Całe szczęście, że 55-letnia kobieta i jej 58-letni mąż mieli ze sobą telefon komórkowy. Gdy we wtorek wieczorem zorientowali się, że nie wiedzą, jak wrócić do pozostawionego przy drodze samochodu, mogli szybko wezwać pomoc. Pod alarmowym numerem 112 zgłosił się oficer dyżurny policji w Biłgoraju. Nie namyślał się długo i błyskawicznie "zmontował” ekipę, która ruszyła na poszukiwania zbłąkanych grzybiarzy.
Na miejsce ruszyło 12 mundurowych. Towarzyszył im pies tropiący. Część policjantów jeździła po leśnych drogach, dając z samochodów sygnały świetlne. Inni wystrzeliwali w niebo race, które miały grzybiarzom pomóc w znalezieniu drogi wyjścia z lasu. - Byliśmy z nimi w stałym telefonicznym kontakcie. Tylko dzięki temu wszystko zakończyło się szczęśliwie, po upływie niespełna czterech godzin od przyjęcia zgłoszenia - mówi aspirant Tomasz Kasprzyk z biłgorajskiej policji.
I apeluje, by grzybiarze zachowali zdrowy rozsądek. - Najlepiej po prostu nie oddalać się od ciągów komunikacyjnych. Zwłaszcza wtedy, gdy słabo zna się teren - podpowiada policjant.
- Ja zacząłem chodzić z ojcem na grzyby, jak jeszcze byłem małym chłopcem, a i tak staram się unikać miejsc, których nie znam - przyznaje Jerzy Ruder z Pańskiej Doliny. - No, warto nie tylko wypatrywać grzybów, ale też obserwować dokładnie drzewa. Na podstawie ich poszycia naprawdę można znaleźć drogę powrotną.
- I najlepiej po prostu trzymać się głównego traktu. Nawet jak się od niego na moment odejdzie, to zaraz trzeba wrócić - dodaje Henryka Ściślak.
- A moim zdaniem najlepiej po prostu kierować się słońcem. Trzymam się tej zasady zawsze. I nigdy się jeszcze w lesie nie zgubiłam, a grzyby zbieram od piątego roku życia - zapewnia Helena Chmielewska z Nielisza.