Leśnicy twierdzą, że wszystko jest w porządku. Mieszkańcy Zamościa też nie narzekają na nowych sąsiadów. Do Zamościa, na brzeg rzeczki Topornica wprowadziły się bobry.
Pojechaliśmy na miejsce. Widok, jaki tam zastaliśmy, nie pozostawiał żadnych wątpliwości. Tuż obok kładki łączącej ulicę Lipską z Kochanowskiego rzeczywiście zadomowiły się bobry. Obok gniazda na rzece leży zawalone drzewo. Nieopodal jeszcze stoi kilka nadgryzionych.
Zwierzaki prawdopodobnie rozpoczęły już budowę żeremi i szykują się, aby zamieszkać tu na dobre. A przynajmniej do czasu założenia rodziny. Ten okres przypada u bobrów na koniec zimy. Na razie, żerują. Głównie wieczorami, nocą i o brzasku.
- W tej okolicy żyją przynajmniej dwie rodziny tego gatunku. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że sprowadziły się właśnie tam - potwierdza Przemysław Stachyra z zespołu ds. monitoringu w Roztoczańskim Parku Narodowym. - Ze względu na wysoki brzeg, nie ma tam ryzyka wylania rzeki. W dodatku, całkiem niedawno była pogłębiana. Cieszymy się, bo to znak, że populacja rośnie, a bobry mają dobry wpływ na środowisko naturalne.
Mieszkańcy tej części Zamościa na nowych sąsiadów raczej nie narzekają.
- Mnie za bardzo nie przeszkadzają. Może trochę dokuczliwe jest tylko to, że przegryzają drzewa. Chyba ze dwa już poleciały - mówi mieszkająca w pobliżu Teresa Tomczak. - Ale w sumie jest tutaj bardziej niebezpiecznie dla nich, niż dla nas.
- Na szczęście, nie zauważyłem, by czepiały się drzew owocowych. Upodobały sobie wierzby - dodaje Tadeusz Kopeć z Zamościa. Przypuszcza, że zwierzaki przeniosły się do miasta z okolic zalewu. Twierdzi jednak, że stało się to dopiero po raz pierwszy. - Ale w sumie im się nie dziwię. To naprawdę spokojna dzielnica i na pewno nikt im tutaj przeszkadzał nie będzie - zapewnia Kopeć.
A gdyby jednak bobry zaczęły czepiać się drzew na podwórkach?
- Najlepiej je wtedy po prostu zabezpieczyć metalową siatką - podpowiada Stachyra.