Urzędnicy ze Zwierzyńca próbowali na różne sposoby przechytrzyć bobry, ale jak się okazało, skutki są mizerne. Bobry wygrywają na wszystkich frontach. Miejscowy burmistrz ma tego dosyć i wypowiada bobrom wojnę.
W Roztoczańskim Parku Narodowym żyje od 12 do 15 par bobrów (30 osobników dorosłych i prawdopodobnie 30 młodych).
Pojawiły się także m.in. przy Stawie Kościelnym w Zwierzyńcu. Wielokrotnie musiano je odławiać, bo ich nory zagrażały bezpieczeństwu zabytkowego kościoła "na wodzie”. Zwierzaki tam uparcie wracały.
Tylko w 2007 r. władze musiały wyciąć kilkadziesiąt podgryzionych drzew. Nie pomogło owijanie pni drzew siatkami odpornymi podobno na ich zęby. W ub. roku urzędnicy postanowili przechytrzyć futrzaki. Dwukrotnie wykładano im cale stosy ściętej wierzby. Miało je to rozleniwić i zniechęcić do podgryzania innych drzew.
Akcja przyniosła mizerne rezultaty, bo część bobrów przeniosła się do jednej z odnóg rzeki Świerszcz i wybudowały tam tamę. Efekt? Woda zalewa pobliski teren. Mieszkańcy pobliskich domów boją się o swoje działki i dobytek. To rozjuszyło burmistrza Skibę. Zapewnił IAS, że je odłowi, a nawet… odstrzeli. Musi jednak wcześniej zdobyć odpowiednie pozwolenie.