To miał być żart, ale nikomu nie było do śmiechu. W bloku na szczęście nie znaleziono ładunku wybuchowego.
- W bloku jest podłożona bomba. Macie trzy godziny na opuszczenie budynku. Proszę tego nie traktować jako żart - takie ostrzeżenie otrzymała w czwartek po południu 50-latka z Kościaszyna (gm. Dołhobyczów) od anonimowego rozmówcy.
Wystraszona kobieta odłożyła słuchawkę, a otrzymaną przez chwilą informacją podzieliła się z synową. Obie uradziły, że nie ma co czekać, tylko czym prędzej trzeba dzwonić na policję. - Na miejsce skierowaliśmy naszych funkcjonariuszy wraz z pirotechnikiem - relacjonuje podinsp. Ryszard Wasiak, naczelnik sekcji kryminalnej Komendy Powiatowej Policji w Hrubieszowie. - W międzyczasie otrzymaliśmy kolejny telefon od tej samej kobiety. Powiedziała, że mężczyzna zadzwonił do niej ponownie uspokajając, że żartował.
Ale stróżom prawa wcale nie było do śmiechu.
Trzeba było ewakuować wszystkich lokatorów popegeerowskiego bloku, w którym mieszkają cztery rodziny. Na szczęście żadnego ładunku wybuchowego znaleziono.
- Baliśmy się, bo nigdy nic nie wiadomo - mówi prosząca o niepodawanie nazwiska mieszkanka Kościaszyna. - Kto przygarnąłby kilka rodzin, gdyby ten blok wyleciał w powietrze?
Hrubieszowscy policjanci szybko namierzyli sprawcę fałszywego alarmu.
- Chciał zrobić matce głupi kawał, a gdy podjęliśmy działania, zadzwonił do żony z prośbą, by wszystko odkręciła - opowiada podinsp. Wasiak. - Żadna z kobiet nie złoży jednak wniosku o jego ściganie. Twierdzą, że nie czuły się zagrożone, a całe zdarzenie potraktowały jako żart.
Ale sprawca nie uniknie kary.
- Przesłuchamy go, gdy wróci ze stolicy do domu na święta - zapewnia naczelnik.
To kolejna zakończona sukcesem akcja hrubieszowskiej policji. W listopadzie mundurowi potrzebowali zaledwie kilkunastu minut, aby ustalić i zatrzymać sprawcę fałszywego alarmu bombowego w Szkole Podstawowej nr 3 w Hrubieszowie. Okazał się nim 13-latek gimnazjalista. Bajkę o podłożonym ładunku wybuchowym wymyślił, bo bał się sprawdzianu.