ROZMOWA ze Sławomirem Bartnikem, właścicielem księgarni im. Bolesława Leśmiana w Zamościu i prezesem Zamojskiego Towarzystwa Leśmianowskiego
Czytelnictwo w Zamościu spada. Nie lubimy książek?
Nie chodzi tu jednak tylko o literaturę piękną. Liczono m.in. poradniki kucharskie i… podręczniki szkolne. W Zamościu sytuacja jest podobna. Czytamy mało, coraz mniej…
Szkoda. Bo oferta wydawnicza jest ogromna, a księgarskie półki aż puchną od wspaniałych albumów, książek historycznych i powieści. Starych i nowych. Tylko w ub. roku wydano w Polsce 10 tys. książek!
Niektóre z tych tytułów było mocno promowanych w mediach. To oczywiście trochę nakręciło sprzedaż. Bez tego pewnie statystyki byłyby jeszcze gorsze.
Może książki są po prostu za drogie?
Winien jest też system edukacyjny. Po prostu czytanie nie jest w szkołach promowane. Oczywiście książki powinny być także tańsze. Zwłaszcza u nas.
Dlaczego? W Zamościu wiele osób żyje niemal na krawędzi ubóstwa. Jeśli mają wybrać zakup książki albo ubrania dla dziecka, wiadomo na co się zdecydują.
Na szczęście także u nas jest stała grupa osób, którzy bez obcowania z książkami nie wyobrażają sobie życia. Jak ich rozumiem. Też do nich należę. Nie tylko z racji mojego zawodu. Książki uczą, rozwijają osobowość, poszerzają horyzonty… Są najlepszymi przyjaciółmi.
Kilka dni temu obchodzono Międzynarodowy Dzień Książki. W Zamościu nie był chyba z tej okazji zbyt wielkiej fety…
W naszym kraju zwyczaj przejęli księgarze. Wręczają kwiaty tym, którzy 23 kwietnia kupują u nich książkę. Oczywiście, jeśli to była literatura piękna, a nie np. kalendarz. My wręczyliśmy tego dnia ok. 90 róż.