W Kątach znowu płoną stodoły. Trzy stanęły w ogniu w środę po północy. Miejscowi są przerażeni, ale...Jeśli nie pomoże policja, sami namierzą winowajcę.
Od kilku dni w strachu żyją wszyscy mieszkańcy wioski. Co bardziej zapobiegliwi, powynosili już ze stodół najcenniejsze maszyny, niektórzy nawet zwierzęta trzymają pod gołym niebem. - Ale najbardziej, to się o własne życie boimy, o dzieci. Na wszelki wypadek wszystko solą świętej Kingi posypałam, może to coś pomoże - zastanawia się Teresa Zychowicz.
Nikt nie chce podzielić losu trójki gospodarzy, których stodoły płonęły w środę w nocy. Ogień doszczętnie zniszczył nie tylko zabudowania. Z dymem poszła także prasa do słomy, 2 sieczkarnie, 2 silniki elektryczne, bale sosnowe, siano, słoma, ziemniaki, buraki. Właściciele oszacowali straty na 55 tys. zł. - Pożar nie osiągnął by takich rozmiarów, gdyby nie stosunkowo bliskie odległości pomiędzy budynkami, późna pora nocna i późne zauważenie ognia przez mieszkańców - informuje kpt. Andrzej Szozda, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej PSP w Zamościu.
Gdy na miejscu pożaru zjawił się pierwszy zastęp strażaków, ogniem objęte były już trzy stodoły. Hipolit Kawala z Kątów I jest strażakiem ochotnikiem już prawie 50 lat i nie ma wątpliwości, że to sprawka podpalacza. - Nieźle to cwaniaczek sobie wykombinował. Na raz wszystko zaczęło się palić - opowiada. - Bo, żeby jeden pożar był, to może bym i uwierzył w przypadek, ale teraz jestem przekonany, że ktoś ogień podkłada - komentuje sołtys Kątów Janusz Szczygieł. Dlatego skrzyknął paru sąsiadów i od czwartku nocami patrolują wieś. Sołtys zamierza też prosić burmistrza Szczebrzeszyna, by dopóki sprawa nie zostanie wyjaśniona do końca, latarnie we wsi paliły się przez całą noc. Teraz gasną o godz. 23.
Ostatnie pożary w Kątach do złudzenia przypominają te, do których doszło tu przed miesiącem: niedalekie sąsiedztwo, pora nocna, zabudowania gospodarcze. Sprawę bada policja. - Prowadzimy postępowanie wyjaśniające, trwają czynności operacyjne - informuje kom. Joanna Kopeć, rzeczniczka KMP w Zamościu. - Nie wykluczamy, że to rzeczywiście były podpalenia.
Wczoraj w Kątów został skierowany biegły sądowy. Miał wstępnie ocenić prawdopodobną przyczynę pożarów.