Mieszkańcy Szczebrzeszyna sprzeciwiają się budowie tzw. stacji bazowej telefonii komórkowej na wieży zabytkowego kościoła św. Mikołaja. Protest do Starostwa Powiatowego w Zamościu podpisało prawie 100 osób.
Pan Jan od ponad 15 lat choruje na serce. Ma wszczepiony tzw. rozrusznik. Jak ognia unika linii wysokiego napięcia, telefonów komórkowych i m.in. anten telefonii komórkowych.
– Przechodząc obok takich urządzeń odczuwam drgania w rozruszniku i źle się czuję – tłumaczy Borowiec. – Lekarka powiedziała mi, że mam się od nich trzymać z daleka. Tymczasem taką stację chcą zamontować na moim kościele. Tak nie wolno!
– Kościelna wieża to nie miejsce dla anten, tylko dla... krzyża – dodaje 40-letnia mieszkanka Szczebrzeszyna. – Takie pomysły nas gorszą. Anteny zeszpecą też piękny zabytek!
O tej sprawie już pisaliśmy. Unikatowy kościół św. Mikołaja w Szczebrzeszynie został wybudowany na początku XVII w. Jego okazała bryła (wybudowana w stylu renesansu lubelskiego) jest wizytówką miasta.
To właśnie taki "obiekt” upatrzyła sobie Polska Telefonia Cyfrowa. Na kościelnej wieży chcą zamontować tzw. stację bazową, złożoną z kilku anten.
W ub. roku sprawa stanęła na sesji miejscowej RM. Burmistrz się wahał (początkowo odmówił wydania decyzji), ale w końcu się ugiął.
– Taka jest procedura. Czy nam się to podoba, czy nie – mówił na sesji Marian Mazur, burmistrz Szczebrzeszyna.
Sprawa trafiła do Starostwa Powiatowego w Zamościu. Ta instytucja także zatwierdziła projekt. Mieszkańcy domów położonych blisko kościoła są oburzeni. Prawie 100 osób podpisało się pod protestem. Trafi on do zamojskiego starostwa.
– Będziemy protestować gdzie się tylko da – zapewnia Borowiec. – Parafianie anten nie chcą!
Czy protest może być skuteczny?
– Sprawa jest trudna – przyznaje Jerzy Zawadzki, sekretarz Starostwa Powiatowego w Zamościu. – Na pewno protest zostanie rozpatrzony. Jak ta sprawa się dalej potoczy? Naprawdę trudno teraz powiedzieć.
Próbowaliśmy skontaktować się dzisiaj z Andrzejem Pikulą, proboszczem parafii p.w. św. Mikołaja w Szczebrzeszynie. Był jednak nieuchwytny.
– Delegacja parafian była jakiś czas u proboszcza w tej sprawie, ale był głuchy na argumenty – mówią parafianie.