Śladów "bobrowania” na Zamojszczyźnie jest mnóstwo. W Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie zapewniają, że pieniędzy na odszkodowania dla rolników i właścicieli stawów rybnych nie zabraknie.
- Na Zamojszczyźnie najwięcej żeremi bobry budują wzdłuż rzeki Wieprz - mówi Henryk Studnicki, zamojski łowczy okręgowy.
Ślady "bobrowania” można znaleźć też na Białej Ładzie, Tanwi i na terenie Roztoczańskiego Parku Narodowego. Ale Studnicki podkreśla, że bóbr to jednocześnie dobroczyńca przyrody, który przyczynia się do odtwarzania pierwotnych stosunków wodnych w środowisku.
Leśniczy Henryk Paluch z Nadleśnictwa Biłgoraj na co dzień widzi żeremia, które bobry wybudowały na rzece Bicz i strumyku leśnym pod Ciosmami.
- Wysokość spiętrzenia przekracza 1 metr. Woda zalewa czasami łąki - opowiada. - Bobry ścinają drzewa, ale nie przypominam sobie, żeby któryś z gospodarzy występował o odszkodowanie. Przeważnie zabierają ściętą osikę albo dąb do domu na opał.
Województwo lubelskie należy do regionów, gdzie będących pod ścisłą ochroną gatunkową bobrów jest stosunkowo dużo. Ich populacja szacowana jest na około 5 tys. sztuk. Rolnicy, którym wyrządzą straty, mogą starać się o odszkodowania. Część już wypłacono, kilka spraw jest w toku rozpatrywania.
- Mamy jeszcze pieniądze na ten cel - zapewnia Marta Olszewska, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. - W tym roku na wypłatę odszkodowań zabezpieczyliśmy w budżecie 100 tys. złotych. Jeżeli to nie wystarczy, zwrócimy się o pomoc do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
GDOŚ będzie mogła wtedy uruchomić rezerwę celową.
Groźne bobry
Lubelska RDOŚ nie otrzymuje na razie informacji o atakach bobrów np. na psy albo ludzi. Do takich sytuacji dochodziło już na Podlasiu. Z tego powodu w powiecie siemiatyckim odstrzelono bobra, który na ulicach zaatakował kobietę i psa. O pogryzieniu przez bobra jednej ze studentek w Białymstoku informowali też niedawno jej koledzy.