W Urzędzie Skarbowym w Biłgoraju toczy się postępowanie egzekucyjne przeciwko Ochotniczej Straży Pożarnej w Soli. Druhowie nie płacili podatków, więc wójt skierował sprawę do fiskusa. Nie widział innego sposobu na wyegzekwowanie od nich 20 tys. zł.
Z reguły gminne jednostki OSP są zwalniane z opłat za nieruchomości, które zajmują. Wyjątek stanowią sytuacje, kiedy druhowie prowadzą w swoich siedzibach jakąkolwiek działalność gospodarczą. Wtedy samorząd traktuje ich jak przedsiębiorców i podatku nie odpuszcza. – A OSP w Soli wynajmuje swoje pomieszczenia i pobiera z tego tytułu opłaty – mówi Józef Pawelec z Urzędu Gminy w Biłgoraju.
Tymczasem szef strażaków z Soli stwierdził, że płacić nie będzie, bo nie ma z czego. A zachowaniem wójta jest zszokowany. – Przecież on podał do komornika strażaków ochotników, którzy są dotowani z budżetu gminy – oburza się Krzysztof Strzałka, prezes OSP w Soli. – Zalegamy gminie na ok. 20 tys. zł. Nie mamy pieniędzy
na podatki, ponieważ nasi dzierżawcy też zalegają z płatnościami.
Strzałka dodaje, że starał się o umorzenie podatku, ale ta prośba nie została uwzględniona. – To podanie musi zostać uzupełnione o dodatkowe dokumenty. Prezes Strzałka był o tym informowany, ale nie zastosował się do naszego polecenia – wyjaśnia decyzję wójta Tomasz Birut z UG. – Nie mogłem tego zrobić – ripostuje Strzałka. – Urząd zażądał np. dokumentów o tym, jakie urządzenia kupowali nasi dzierżawcy. Chodziłem, prosiłem a oni powiedzieli, że takich dokumentów mi nie dadzą, bo nie zamierzają się tłumaczyć, jak i za ile inwestują – wyłuszcza prezes OSP.
Jak zakończy się ten spór? Wszystko zależy od biłgorajskiego Urzędu Skarbowego. – Sprawa jest w toku, ale w każdej chwili możemy odstąpić od postępowania egzekucyjnego. Decyzja należy do wójta – mówi Andrzej Jeleń, kierownik referatu egzekucji US w Biłgoraju. I uspokaja, że nawet jeśli do egzekucji dojdzie, to strażacy nie powinni się obawiać, że pod młotek pójdą ich wozy bojowe. – Możemy zająć pieniądze, ruchomości i prawa majątkowe. Mało prawdopodobne, żebyśmy w tym przypadku zajmowali np. sprzęt – zapewnia Jeleń.
Tymczasem wójt nieco „zmiękł” i jest już gotów załatwić sprawę polubownie. – W końcu też jestem strażakiem ochotnikiem i przecież nie zrobiłem tego złośliwie. Po prostu muszę się trzymać przepisów prawa. Inaczej mógłbym narazić się na zarzut naruszenia dyscypliny budżetowej – podsumowuje Borowski.