Dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat, dozór kuratora, 3 tys. zł grzywny oraz dożywotni zakaz pracy z dziećmi – to wyrok, jaki usłyszał ksiądz Stanisław G. Duchowny stawał przed sądem oskarżony o molestowanie seksualne dziewczynek przygotowujących się do Pierwszej Komunii Świętej.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Stanisław G., proboszcz parafii w podlubelskiej Kalinówce zarzuty molestowania uczennic szkoły w Sulmicach przygotowujących się do komunii usłyszał w ubiegłym roku. Wstrząsające szczegóły tej sprawy zostały utajnione ze względu na dobro dzieci. Z tego samego powodu proces toczył się za drzwiami zamkniętymi.
– Stanisław G. przyznał się do trzech z pięciu zarzutów, ale odmówił składania wyjaśnień –powiedział jedynie dziennikarzom Bartosz Wójcik, szef Prokuratury Rejonowej w Zamościu.
Okazało się, że o molestowaniu śledczym powiedziała matka jednej z 10-latek. Kiedy prokuratorzy zaczęli przesłuchiwać innych rodziców okazało się, że poszkodowanych jest więcej. W akcie oskarżenia stwierdzono, że ksiądz miał obmacywać uczennice. Jednej z nich włożył ręce pod majtki i dotykał pośladków. Innej dotykał piersi. Do molestowania dochodziło zarówno w szkole, jak i w kościele. Śledczy wierzyli dzieciom, bo biegli psychologowie w obecności których przesłuchiwane były dziewczynki stwierdzili, że nie miały one skłonności do konfabulowania.
Sprawa księdza Stanisław G. podzieliła mieszkańców Kalinówki. Część z nich opowiadała się za księdzem podkreślając, że na pewno nie jest on pedofilem i to bezwzględny atak na dobrego duszpasterza. Inni nie wykluczali, że ksiądz może być winny i byli oburzeni tym, że uczył religii gdy przeciwko niemu toczyło się prokuratorskie śledztwo. Decyzji o usunięciu katechety ze szkoły nie mogło podjąć lubelskie Kuratorium Oświaty, które prowadziło postępowanie wyjaśniające. Wszystko dlatego, że szkołę prowadziło stowarzyszenie i tylko ono mogło rozwiązać stosunek pracy z nauczycielem. Ostatecznie Stanisława G. odsunięto od obowiązków dopiero wtedy, gdy sprawę opisały media.
Księdzu groziło do 12 lat więzienia. W ubiegłym tygodniu Sąd Rejonowy w Zamościu wydał wyrok w zawieszeniu.
– Ten wyrok to skandal – komentuje pełnomocnik pokrzywdzonych dziewczynek i ich rodzin, Marek Lisiński, z fundacji „Nie lękajcie się”. – Ten człowiek nie poniesie praktycznie żadnych konsekwencji swoich czynów. Żeby mówić o jakiejkolwiek przyzwoitości powinien zostać natychmiast wydalony ze stanu kapłańskiego, spędzić w więzieniu wiele lat i być leczony ze swoich niezdrowych skłonności. Kuria powinna zaś zapłacić poszkodowanym dzieciom bardzo duże odszkodowania. Molestowanie wiąże się z traumą i potrzebą wieloletniego leczenia psychologicznego. Zapłacić powinien za to nie tylko sprawca, ale i kuria, która go nie dopilnowała.
Pracownicy kurii zamojsko-lubaczowskiej o odszkodowaniu w tej chwili mówić nie chcą. Rzecznik instytucji podkreśla tylko, że rodziny ofiar nigdy nie kontaktowały się w ani w sprawie odszkodowań, ani żadnej innej.
– Mimo to nie czekając na uprawomocnienie się wyroku informacje o decyzji sądu pierwszej instancji prześlemy do Watykanu. Obligują nas do tego procedury – wyjaśnia ks. kan. dr Michał Maciołek, rzecznik prasowy diecezji zamojsko-lubaczowskiej i jednocześnie delegat biskupa do spraw przyjmowania zgłoszeń od ofiar wykorzystania seksualnego nieletnich. – To w Kongregacji do spraw Nauki i Wiary zapadnie decyzja, my będziemy czekali na instruktaż.
Nie jest wykluczone, że Stanisław G. będzie musiał opuścić stan kapłański. Na razie mieszka w jednej z hrubieszowskich parafii. Może odprawiać msze, ale nie pełni żadnej funkcji.