Mieszkałem na hrubieszowskiej z konkubiną, ale się skończyło. Nie mogłem znaleźć pracy, więc wyrzuciła mnie z domu. Przez półtora tygodnia tułałem się po piwnicach i klatkach. W końcu policja zaczęła się czepiać i trafiłem tu - opowiada Ryszard Głowienko, który od dwóch miesięcy zamieszkuje w zamojskim schronisku Towarzystwa Pomocy im. Brata Alberta.
Bezdomni w Padwie Północy
Podczas ubiegłorocznych mrozów schronienie w "Delii” znalazło około 20 bezdomnych. Niestety od maja hotel nie istnieje. - "Delia” wymówiła dzierżawę jednego z budynków, które zajmował hotel. Tam mogło się pomieścić ok. 60 osób. Został teraz tylko jeden budynek, gdzie mieszkają głównie rodziny oczekujące na przydział mieszkania komunalnego. Wszystkie pokoje są obecnie zajęte i nie ma szans na przyjęcie bezdomnych - wyjaśnia mieszkanka b. hotelu Małgorzata Flaczyńska.
Na podłodze, byle ciepło
Po ubiegłorocznej rozbudowie kierowane przez nią schronisko może przyjąć maksymalnie 28 osób. Ostatniej zimy zdarzało się, że na materacach rozłożonych na podłodze nocowało dodatkowo kilkanaście osób. - W razie czego możemy otworzyć jeszcze jedną salę i dostawić łóżka- uważa Rycak.
Jeżeli i to nie pomoże, bezdomni zostaną skierowani do któregoś ze schronisk w regionie. - W Biłgoraju mamy tylko ośmiu bezdomnych. Schronisko może przyjąć 20 osób, więc co roku mieszkają tam także przyjezdni. Do tej pory nie było problemów ze znalezieniem dla nich miejsca. Mam nadzieje, że będzie tak i tym razem - mówi Teresa Brzezińska, zastępca kierownika Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Biłgoraju.