Najpierw oblał policyjny radiowóz substancją łatwopalną, a potem podpalił. 16-letni podpalacz trafił do policyjnej izby dziecka, ale wszystko wskazuje na to, że przed sądem będzie odpowiadał jak dorosły.
– Jeden z nich wybiegł na zewnątrz budynku i zauważył uciekającego sprawcę – opowiada Joanna Kopeć, rzecznik zamojskiej policji.
Młodzieniec przeskoczył przez płot, a podczas ucieczki odrzucił trzymaną w ręku butelkę. Po krótkim pościgu 16-latek ze Zwierzyńca był w rękach policji.
Ale w czasie doprowadzania go do posterunku na tyłach budynku zauważono płomienie. Palił się policyjny radiowóz.
– Dzięki szybkiej reakcji funkcjonariuszy ogień nie rozprzestrzenił się na sąsiadujące z nim pojazdy i budynek – mówi Kopeć.
Wysłużony polonez miał wkrótce przejść na emeryturę, ale po podpaleniu nie nadaje do jazdy. Straty oszacowano na 1,5 tys. złotych.
Zatrzymany nastolatek trafił zaś o policyjnej izby dziecka. Nie wiadomo, dlaczego podpalił radiowóz. Ze wstępnej opinii biegłego z zakresu pożarnictwa wynika, że rozprzestrzenienie się ognia mogło stanowić zagrożenie dla mienia w wielkich rozmiarach. Grozi za to do 10 lat pozbawienia wolności.
Ze względu na rodzaj popełnionego czynu policjanci będą wnioskować, by nieletni za popełnione przestępstwo odpowiadał jak dorosły.