Dyrektorka Ośrodka Rehabilitacyjno-Terapeutycznego dla Dzieci Niepełnosprawnych w Zamościu podnosi,
Ponad 90 dzieci z porażeniem mózgowym, które codziennie dowożone są do placówki przy ul. Peowiaków z całej Zamojszczyzny, traci właśnie szansę na rehabilitację.
- W tym roku NFZ będzie mi płacił 44 zł za tzw. osobodzień dla dzieci do 7 lat i 55 zł na dziecko w wieku szkolnym. Tymczasem w ub.r. było to 74 zł - mówi Maria Król, dyrektor ośrodka. - Teraz wszystkie dzieci wrzucono do jednego worka. NFZ tyle samo zapłaci za pracę ze skrzywionym kręgosłupem, jak i za kompleksową terapię pacjenta z porażeniem mózgowym. Takie "uśrednianie” pacjentów to pomysł nie z tej ziemi. Podpisaliśmy umowę z NFZ pod przymusem.
Podobnie jak ośrodki w Krasnymstawie i Warszawie, także w Zamościu nie zamierzają składać broni. Dyrektor Król prosi o wsparcie, gdzie się tylko da. Protest poparł już m.in. konsultant krajowy w dziedzinie rehabilitacji medycznej, w rozwiązanie problemu zaangażowali się m.in. posłowie Sławomir Zawiślak i Wojciech Żukowski z PiS, wicemarszałek województwa lubelskiego Andrzej Olborski, a pod koniec stycznia do zamojskiego ośrodka wybiera się wojewoda lubelski Genowefa Tokarska.
- Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi z Ministerstwa Zdrowia - mówi Maria Król. - Nie mam wątpliwości, że zarządzenie NFZ nie tylko ogranicza dzieciom niepełnosprawnym dostęp do właściwej opieki, ale też narusza ich prawa obywatelskie. Mimo że rzecznik praw obywatelskich nie podziela mego poglądu.
Rzecznik jest za to zaniepokojony "ilością korespondencji” szefowej ośrodka, kierowanej do różnych instytucji i organów publicznych. Dlaczego? Bo w ten sposób rosną koszty administracyjne Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym "Krok za Krokiem”, które prowadzi ośrodek.
- Zapewniam, że o podjęciu sprawy nie decyduje ilość listów, ale treść wniosku wskazującego na naruszenie wolności oraz praw człowieka i obywatela - mówi Agnieszka Adamska-Karska, zastępca dyrektora zespołu Biura RPO.
- Nie godzimy się na bylejakość i pseudorehabilitację - mówi Maria Król. - Jeżeli jest chociaż cień szansy na prawidłową rehabilitację naszych podopiecznych, będziemy nadal wysyłać pisma.