W piętnaście minut po zgłoszeniu od przerażonego dziecka, patrol policji był już na moście. 33-letnia matka dziewczynki chciała skoczyć do rzeki. Udało się ją uratować.
Była godzina 21.05. - Sygnał natychmiast trafił do wszystkich radiowozów w mieście - relacjonuje podkomisarz Marek Jamroz z biłgorajskiej policji. Jeden z patroli ruszył do mieszkania 33-latki. Po krótkiej rozmowie z domownikami funkcjonariusze odnaleźli kobietę na moście nad Białą Ładą przy ul. Sikorskiego. Był z nią syn, starał się ją powstrzymać. Kobieta szykowała się do skoku. Ratunek przyszedł w ostatniej chwili. Policjantom udało się odwieść kobietę od samobójstwa. - Ale nasza rola była drugorzędna, kobieta żyje dzięki swojej córce - wyjaśnia Jamroz. A Renata Laszczka-Rusek z Komendy Wojewódzkiej dodaje: - Dziewczynka wykazała się wielką dojrzałością.
Marian Garbacz, szef pogotowia w Biłgoraju, powiedział nam, że dyżurna lekarka przebadała matkę dziewczynki i skierowała do szpitala psychiatrycznego w Radecznicy. - Ale tam jej nie przyjęto - stwierdza. Dlaczego? - Bo miała 1,89 promila. Osób pod wpływem alkoholu nie przyjmujemy - odpowiada Edward Polak, dyrektor szpitala.
Pogotowie odwiozło desperatkę do domu. Nie wiadomo, dlaczego chciała ze sobą skończyć. Być może powodem były częste konflikty z teściową, które kończyły się interwencją policji. Ustaliliśmy, że 33-latka sama opiekuje się dziećmi. Mąż od dłuższego czasu pracuje poza Biłgorajem.
- Zbadamy sytuację tej rodziny - zapewnia Anna Dziadosz, kierowniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Postaramy się zapewnić dzieciom, ale także ich matce pomoc psychologiczną, bo wydaje się w tej sytuacji niezbędna.