Dziury w jezdni od lat spędzają mieszkance Skierbieszowa sen z powiek. Miejscowi urzędnicy proszą o wyrozumiałość i zapewniają, że… na wszystko przyjdzie czas.
Bywa tak, że nie możemy na drogę wyjechać, bo nasz samochód dosłownie zapada się w tym bagnie. Płakać się chce.
Elżbieta Kloc mieszka wraz synem i synową w drewnianym domu przy ul. Nadrzecznej. Tuż obok budynku przebiega droga pełna wyrw i wybojów. - Woda zbiera się tam i powstaje jezioro, długie na jakieś 10 metrów - denerwuje się pani Elżbieta. - Kończy się aż na sąsiedniej ulicy. Jest głębokie, bo teren jest trochę nachylony. Droga w innych miejscach nie jest już w tak fatalnym stanie.
Kobieta opowiada, że już trzykrotnie była w tej sprawie u wójta gminy Skierbieszów. Prosiła też o pomoc miejscowego radnego i sołtysa. Bez efektów. - Nasz wójt powiedział mi, że powinnam wziąć łopatę i przekopać odpływ wody na działki po drugiej stronie ulicy, czyli do sąsiadów - wspomina Elżbieta Kloc. - W ten sposób innym zrobiłabym kłopot. Powiedziałam wtedy wójtowi, żeby sam wziął łopatę i… kopał. On się obruszył i sprawa ucichła.
Czy załatanie kilku dziur przekracza możliwości samorządu? - To jest źle postawione pytanie - mówi Roman Kwiatkowski ze Skierbieszowa. - Wójt się stara. Zrobił nową nawierzchnię w samym rynku, poprawił kilka dróg i wybudował chodniki. Także przy ul. Nadrzecznej. Tę dziurę też na pewno poprawi. Trzeba tylko poczekać do wiosny.
Miejscowi urzędnicy zapewniają, że tak się stanie. - Mieliśmy w gminie wiele wsi bez utwardzonych dróg - mówi Sławomir Kugiel, sekretarz Urzędu Gminy w Skierbieszowie. - Tam roboty musiały pójść w pierwszej kolejności. W tym roku udało się położyć kilometr nawierzchni w Kolonii Dębowiec i około 900 metrów w miejscowości Suchodębie. Powstaje też droga obok Sławęcina. Na ul. Nadrzeczną, w okolicach domu tej pani, też przyjdzie pora. Roboty ruszą tam już na wiosnę.