Ponad 1,7 tys. złotych straciła w czwartek 77-letnia mieszkanka Zamościa, która padła ofiarą zorganizowanego tercetu oszustów.
Niezrażony odmową, wyciągnął z kieszeni malutki przedmiot. To był elektroniczny układ scalony. Miał ich więcej i chciał je sprzedać.
Ofertą zainteresował się klient, który znienacka pojawił się w sklepie. Gdy panowie zaczęli dobijać targu i wychodzić ze sklepu, do środka zajrzał jeszcze jeden nieznajomy. On też miał chrapkę na układy scalone.
– Dlatego podał numer telefonu i poprosił, aby do niego zadzwoniła, jeśli w sklepie pojawi się ponownie mężczyzna sprzedający układy elektroniczne – relacjonuje Joanna Kopeć, rzecznik prasowy zamojskiej policji.
Zostawił 100 złotych zaliczki i pobiegł po resztę gotówki. Sprzedawca układów scalonych wkrótce pojawił się w sklepie. Nie miał czasu, a 77-latka dowiedziała się podczas rozmowy telefonicznej od zainteresowanego ich nabyciem mężczyzny, że nie zdążył jeszcze wybrać pieniędzy z banku.
– Poprosił, żeby założyła za niego pieniądze, a on po powrocie wszystko ureguluje – opowiada Kopeć.
Starsza pani pożyczyła pieniądze od koleżanki. Za 226 układów scalonych zapłaciła – wliczając pobraną zaliczkę – 1806 złotych. Późniejsze próby nawiązania kontaktu z nabywcą spaliły na panewce, dlatego o wszystkim powiadomiła policję.
Po elektroniczne przedmioty nikt się nie zgłosił.