Najpierw się napili, a potem podpalili pokrowce w autobusie jadącym z Hrubieszowa do Turkowic. Jechało nim 20 osób. Szybka reakcja kierowcy zapobiegła tragedii.
Do zdarzenia doszło w środę. Dwóch uczniów jednej z hrubieszowskich szkół, po zakończonym egzaminie z próbnej matury, wracało do domu. Wsiedli do autobusu jadącego do Turkowic. Zajęli miejsca z tyłu pojazdu. Gdy samochód dojeżdżał do Brodzicy, kierowca zauważył w lusterku płomienie ognia. Zatrzymał samochód, chwycił za gaśnicę i pobiegł gasić pożar. Wtedy pod jego adresem padł stek ordynarnych wyzwisk.
Z pomocą kierowcy przyszli pasażerowie. Pomogli mu nie tylko opanować ogień, ale również nie pozwolili uciec sprawcom podpalenia.
Policja przyjechała w chwilę po zgłoszeniu ognia. - Sprawcy byli pod wpływem alkoholu - mówi Arkadiusz Arciszewski, rzecznik hrubieszowskich policjantów. - Jeden z nich miał promil alkoholu we krwi.
Młodym piromanom za narażenie pasażerów na utratę zdrowia, a nawet życia, grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Ale to nie wszystko. Hrubieszowskie PKS oszacowało straty na ok. 500 zł. I choć wartość zniszczonych pokrowców nie była wysoki, to przedsiębiorstwo musiało podstawić nowy autobus, który dowiózł pasażerów do Turkowic. Za to też trzeba zapłacić.
- Narażenie nas na takie straty jest już przestępstwem - mówi Janusz Łygas, dyrektor PKS w Hrubieszowie. - Przeprowadzimy własne postępowanie wyjaśniające, a potem zgłosimy to do organów ścigania. Chodzi o to, aby odstraszyć innych wandali, którzy niszczą nasze autobusy. Zdarza się to, niestety, często. Musimy z tym walczyć.
Co na to mieszkańcy Brodzicy? - Z tymi chłopakami trzeba pogadać, uświadomić ich i trochę przestraszyć - mówi jedna z kobiet. - Jednak nie powinno się przesadzić. Wsadzanie ich do więzienia nic nie da. W końcu nikomu nic się nie stało.