Policja potwierdza, ze doszło do nieprawidłowości przy poszukiwaniach 14-letniego Łukasza z Hrubieszowa. Wcześniej do błędów przyznała się prokuratura.
Komenda Wojewódzka Policji w Lublinie skontrolowała jak były prowadzone poszukiwania przez policjantów z Hrubieszowa. Dopatrzyła się zaniedbań tuż po zgłoszeniu zaginięcia chłopca przez rodziców.
- Po odebraniu zgłoszenia dyżurny komendy powinien zawiadomić komendanta powiatowego bądź jego zastępcę, aby koordynowali poszukiwania – mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik KWP w Lublinie. – Przez to poszukiwania nie nabrały odpowiedniego rozmachu.
Szefowie komendy mają o wiele większe możliwości niż dyżurny. Mogli zarządzić alarm, ściągnąć do poszukiwań więcej policjantów, doprowadzić do sprowadzenia psa ze straży granicznej, bo miejscowy przewodnik był na zwolnieniu lekarskim.
Tymczasem poszukiwania koordynowane przez dyżurnego komendy miały znacznie mniejszy zasięg. Kilku policjantów i ochotników z OSP przeszukało okolice zamieszkania chłopca. Jeden ze strażaków twierdzi, że był zaledwie pięć metrów od miejsca, gdzie później znaleziono zwłoki. Tymczasem teren poszukiwań powinnien zostać podzielony na sektory i dokładnie przetrząśnięty.
Po dwóch dniach, gdy poszukiwaniami zajęli się komendanci, było za późno do użycia psa tropiącego. Użyto psa do wykrywania zwłok, ale nie znalazł ciała chłopca.
Policja utrzymuje, że późniejsze poszukiwania były prowadzone już prawidłowo. Sprawdzano każdy napływający sygnał. Pojawiały się informacje, że 14-latek był widziany w różnych miejscach, ale okazywało się, że nie były one prawdziwe.
Wyniki kontroli trafią do nowego komendanta policji w Hrubieszowie. Jego poprzednik kilka dni temu poszedł na emeryturę.
- Wyciągnie wnioski służbowe, żeby w przyszłości uniknąć podobnych uchybień – mówi Wójtowicz.
Wcześniej prawidłowość poszukiwań oceniała wewnętrzna kontrola w komendzie policji w Hrubieszowie. Edyta Krystkowiak, rzecznik komendy informowała wówczas jedynie, że nie stwierdzono nieprawidłowości.
Okazuje się, że również ta kontrola wskazała na usterki w początkowej fazie poszukiwań. Ówczesne kierownictwo komendy uznało, że trzeba poinstruować dyżurnych jak powinni prawidłowo reagować. Nie trafiło do do publicznej wiadomości.
Kilka dni temu do błędów przyznała się prokuratura. W grudniu prokurator nie zlecił dokładnych oględzin miejsca znalezienia zwłok chłopca. W styczniu krewna Łukasza znalazła tam jeszcze kości ręki. Dopiero wówczas dokładnie przeszukano teren.
Prokuratura Okręgowa w Zamościu zdecydowała, żeby prowadzenie śledztwa w sprawie śmierci chłopca powierzyć innemu prokuratorowi