Jerzy Portka nie jadł niczego od dziewięciu dni, od trzech nie przyjmuje również płynów. Tadeusz Zwolak, kolejny uczestnik głodówki w Wożuczynie przestał pić wczoraj. Dziś rozpoczął się 19 dzień strajku głodowego w obronie cukrowni. Niewesoło jest także w zamojskiej Delii. Właśnie dotarła tam wiadomość o likwidacji zakładu.
- Jeśli Krajowa Spółka Cukrowa chce mieć ofiary, jestem gotów - zapewnia Jerzy Portka. - Wszyscy słaniamy się na nogach. A posłowie, senatorowie czy wojewoda nam jedynie współczują. Cukrowni trzeba pomocy, a nie litości.
Wczoraj w Wożuczynie pikietowali plantatorzy buraka cukrowego. - Nie miałem sił, aby podnieść się z materaca - opowiada Portka. - Rolnicy są gotowi przyłączyć się do naszej głodówki. W kolejce czeka pół setki ludzi. Nie jesteśmy sami.
Szwaczki z zamojskiej Delii już drugi tydzień okupują zakład. Miały nadzieję, że w ten sposób wymogą na swoich szefach wypłatę poborów za trzy ostatnie miesiące. Właśnie odebrały informację o tym, że firma jest w likwidacji.
- Zakomunikował nam to nasz prezes Andrzej Kwiatkowski - mówi Andrzej Magdziak, szef Solidarności w Delii. - Podobno zarząd podpisał właśnie taki akt notarialny. Likwidatorem jest Kwiatkowski. Zastanawiamy się co dalej w tej sytuacji będziemy robić. Na pewno nie odstąpimy od strajku.
Zdesperowaną zamojską załogę wspierają protestujący cukrownicy, którzy dostarczyli szwaczkom kilkadziesiąt kilogramów cukru. Oba protesty zaczynają już obrastać legendą. Regionalni poeci piszą o nich wiersze. Dwunastozwrotkowy utwór Augusta Lentowicza z Bełżca pt. "Gorycz cukrowni” czytany jest przez protestujących ze łzami w oczach. (bn)