W zamojskim MDK wrze. Część nauczycieli przestała ze sobą rozmawiać. Poszło o dyrektora Andrzeja Szumowskiego.
Niektórzy nie wytrzymali tego napięcia. - Nie podobał mi się styl pracy dyrektora, dlatego zdecydowałem się odejść - mówi Paweł Mazur, były nauczyciel MDK. - Chciałem tam pracować, ale nie mogłem znaleźć miejsca. Dyrektor podcinał mi skrzydła. Byłem tym zmęczony - dodaje Robert Gomułka, inny były pracownik MDK.
Ci, którzy zostali, postanowili walczyć. - Pracujemy w strachu - żali się jedna z nauczycielek. - Dyrektor nas lekceważy, strofuje nawet przy rodzicach. Albo w ogóle się nie odzywa, tylko komunikuje za pomocą pism.
Już rok temu pracownicy MDK poskarżyli się do prezydenta Zamościa. Pod listem podpisało się 11 osób. Tłumaczyli, że zachowania dyrektora mają "charakter mobbingu”. Nie wyszło im to na dobre.
- Gdy dyrektor się dowiedział, był wściekły - wspomina kolejna nauczycielka. - Wzywał nas pojedynczo do gabinetu. Pytał co mamy mu do zarzucenia. Nie chciałam o tym mówić. Wtedy wyciągnął z marynarki… kopertę i oświadczył, że jest tam 5 tys. zł. Powiedział, że może ogłosić, iż próbowałam mu wręczyć łapówkę, aby zachować pracę. Próbował mnie chyba zastraszyć.
Skargi do magistratu nie pozostały bez echa. - Odbyły się dwa spotkania z władzami - mówi inna instruktorka z MDK. - Urzędnicy stwierdzili, że nasze zarzuty nie są prawdziwe. Napisaliśmy kolejne pismo. Domagaliśmy się w nim odwołania dyrektora. Znów nic. Jakbyśmy walili głową w mur. Nie chcemy się poddać, ale… nie możemy nic zrobić.
Część nauczycieli stoi murem za dyrektorem. - Bo tym, którzy narzekają, nie chce się pracować - tłumaczą. - To jest prawda.
Andrzej Szumowski, dyrektor MDK w Zamościu twierdzi, że padł ofiarą nagonki. - Od półtora roku jestem przez grupę pracowników nękany i zastraszany - przekonuje. - Ich zarzuty są bezpodstawne. Podczas rozmowy z pracownicą wyciągnąłem wprawdzie kopertę, ale to miało pokazać, że łatwo tworzyć sytuacje… które nie mają miejsca. Oni to robią nagminnie. Mieliśmy przecież kilkanaście różnych kontroli, które nic nie wykazały. W tym wszystkim chodzi o mój stołek! Mam dość tych oskarżeń. Zastanawiam się, czy nie złożyć doniesienia do prokuratury na tych ludzi.
Kazimierz Chrzanowski, dyrektor Wydziału Edukacji i Sportu zamojskiego UM uważa, że zrobił co mógł, aby konflikt rozładować. - Nie możemy tam stale tam ingerować, a takie nieporozumienia zdarzają się nawet w rodzinie - tłumaczy. - MDK pracuje dobrze. A jeśli część pracowników czuje się skrzywdzona, może dochodzić sprawiedliwości w sądzie pracy.