Prokuratura Rejonowa Lublin Południe sprawdza, czy prezydent Zamościa i jego urzędnicy przekroczyli uprawnienia albo nie dopełnili obowiązków. Chodzi o dzierżawę staromiejskiej kamienicy włoskiemu restauratorowi. Zawiadomienie złożyły Polskie Pierogarnie, bo musiały wyprowadzić się z lokalu.
W tym tygodniu zaplanowano m.in. przesłuchania przedstawicieli Polskich Pierogarni, które poskarżyły się śledczym na działania zamojskich urzędników.
W 2006 roku Luigii Tondelli, który jest właścicielem zamojskiej restauracji "La Cantina” oraz szefem spółki "Lubet”, wygrał przetarg na wieloletnią dzierżawę remontowanej za unijne środki kamienicy przy Rynku Wielkim. Gdy jednak dokładnie zmierzył powierzchnię piwnicy wyszło na jaw, że "wyparowało” ok. 200 mkw., które znalazły się za ścianą w sąsiedniej kamienicy.
Włoch domagał się tego, co wygrał w drodze przetargu. Ale urzędnicy rozwiązali z nim umowę, ogłosili nowy przetarg i do kamienicy wprowadzili inną firmę, czyli należący do Polskich Pierogarnie Zapiecek.
To nie wszystko. W piwnicy "za ścianą” znalazł także miejsce inny restaurator. Tondelli podał magistrat do sądu, wygrał proces i w asyście komornika wszedł do Morandówki.
W ubiegły piątek zakończyła się egzekucja wyroku sądowego. Komornik przekazał Włochowi ostatnią piwnicę, w której działała restauracja Skarbiec Wina; lokal jest częścią umowy dzierżawy, którą miasto podpisało z Tondellim. Egzekucja komornicza odbyła się w asyście policji.
– Teraz nie ma żadnych przeszkód, żeby pan Tondelli prowadził w kamienicy Dom Pracy Twórczej – mówi Karol Garbula, rzecznik prasowy prezydenta Zamościa.
Przypomina, że Włoch zobowiązał się zatrudnić 40 osób. O postępowaniu sprawdzającym nic w Ratuszu nie wiadomo.
– Żadne oficjalne pismo z prokuratury do nas nie wpłynęło – zapewnia Garbula.
Polskie Pierogarnie chcą wszczęcia śledztwa. Nie wiadomo, co zamierza Skarbiec Wina. Nieoficjalnie mówi się, że obie restauracje mogą wystąpić do miasta z wnioskiem o wypłatę odszkodowania lub zwrot poniesionych nakładów.