Jestem niewinny, nie mam sobie nic do zarzucenia i spokojnie czekam na rozstrzygnięcie prokuratury – mówi Piotr Błażewicz (PiS), przewodniczący Rady Miasta Zamość o śledztwie wszczętym w sprawie ewentualnego nadużycia przez niego uprawnień przy jesiennej wycieczce na Kretę. To efekt zawiadomienia złożonego przez jego partyjnego kolegę.
Chodzi o Dariusza Zagdańskiego (PiS) i jego wystąpienie na grudniowej sesji RM Zamość, gdy w punkcie przewidzianym na interpelacje odczytał swoje pismo adresowane do Prokuratury Okręgowej w Zamościu. Informował w nim o możliwości popełnienia przestępstwa przez Błażewicza przy okazji tygodniowej wycieczki na Kretę. W drugiej połowie września zeszłego roku wybrali się na nią, samolotem z Rzeszowa pracownicy magistratu.
– Wycieczka prawdopodobnie była finansowana z pracowniczego funduszu świadczeń socjalnych i nie byłoby w tym nic dziwnego, bo pracownicy urzędu miasta, pomimo kłopotów finansowych, mają prawo do korzystania z tego typu wycieczek i świadczeń, ale w wycieczce uczestniczył Piotr Błażewicz, który nie jest pracownikiem urzędu miasta i nie ma prawa korzystać ze wsparcia zakładowego funduszu świadczeń socjalnych – uzasadniał Zagdański.
Mówił, że sprawą powinni się zająć śledczy, by wyjaśnić, czy Błażewicz nie skorzystał ze środków publicznych, do których nie był uprawniony, czy dokonał wszelkich procedur, by wziąć udział w wycieczce oraz czy „składał w tym zakresie oświadczenia i czy polegały one na prawdzie”.
Jak się później okazało, swojego pisma do prokuratury ostatecznie nie skierował, tylko złożył w magistracie. Mimo tego śledztwo jest w toku.
– Pismo z zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa zostało przez Urząd Miasta przekazane Prokuraturze Okręgowej, a stamtąd według właściwości do nas. Ponieważ zawiadomienie Dariusza Zagdańskiego dotyczy artykułu 231 kodeksu karnego, nie mogliśmy wszcząć postępowania przygotowawczego, tylko śledztwo, co też się stało – informuje Jarosław Rosołek, zastępca prokuratora rejonowego w Zamościu. Podkreśla, że na tym etapie czynności są podejmowane „w sprawie”, a nie przeciwko komukolwiek.
– Ja miałem pewne wątpliwości i podejrzenia, a prokurator najwyraźniej je podzielił, skoro zapadła taka decyzja – uważa Dariusz Zagdański, który otrzymane z prokuratury zawiadomienie o wszczęciu śledztwa opublikował w środę na swoim facebookowym profilu.
Co na to Błażewicz? – Jestem niewinny, nie mam sobie nic do zarzucenia i spokojnie czekam na rozstrzygnięcie prokuratury – mówi i żadnych innych komentarzy udzielać nie chce.
Na decyzje śledczych trzeba poczekać, natomiast w Biuletynie Informacji Publicznej UM Zamość można natomiast znaleźć odpowiedź, jakiej na interpelację Zagdańskiego udzielił prezydent Zamościa. Andrzej Wnuk przekazał, że Piotr Błażewicz, który nigdy nie był i nie jest pracownikiem magistratu, nie miał możliwości ubiegania się ani otrzymania dofinansowania ze środków Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych i takich pieniędzy mu nie przyznano. Prezydent przypomniał też, że dokładnie taką informację podczas sesji w grudniu przekazała Zagdańskiemu członkini komisji socjalnej.
Tak czy inaczej ta sprawa swój finał w sądzie znajdzie na pewno. – Prywatny akt oskarżenia, w którym mój klient zarzuca radnemu pomówienie został w styczniu skierowany do Sądu Rejonowego w Zamościu. Ponieważ jednak Dariusz Zagdański jest tam znany, bo pracuje jako kurator sądowy, doszło do wyłączenia sędziów i teraz to Sąd Najwyższy wskaże, który z sądów z uwagi na dobro wymiaru sprawiedliwości zajmie się sprawą – informuje Przemysław Kobel, adwokat Błażewicza.
Przypomnijmy, że dezaprobatę dla działań Zagdańskiego, tych z grudniowej sesji, ale też wcześniejszych, za które udzielano mu upomnień, kategorycznie wyrazili zamojscy radni PiS, wykluczając go z klubu.