Na przejściu w Hrebennem trzeba było zamknąć terminale, bo zalegający śnieg uszkodził dachy i zagrażał bezpieczeństwu podróżnych i funkcjonariuszy. Usterki mają być usunięte do końca czerwca. To już kolejna poważna awaria na tym przejściu.
Dzięki podgrzewanym rynnom śnieg miał topnieć i spływać do kanalizacji. Ale po obfitych opadach, długo zalegał na dachach i poważnie je uszkodził.
Konstrukcje mogły nie wytrzymać naporu, dlatego – po ocenie powiatowego inspektora nadzoru budowlanego – odprawy zostały przeniesione poza wiaty. Zmniejszyła się przepustowość, przez co podróżni stali w kolejkach, ale odprawy odbywały się na bieżąco.
Sytuację próbowali ratować strażacy.
– Pomagaliśmy zrzucać śnieg, ale tylko z tych miejsc, gdzie można było podstawić podnośnik – powiedział nam Jacek Zwolak, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej PSP w Tomaszowie Lubelskim.
W końcu do akcji wkroczyła specjalistyczna firma. – Zabezpieczyliśmy już pokrycia na dwóch terminalach: wjazdowym i wyjazdowym, ruch odbywa się tam płynnie – mówi Ryszard Rachoń, zastępca dyrektora Lubelskiego Zarządu Drogowych Przejść Granicznych w Chełmie.
Dodaje, że nie ma już zagrożenia dla obsługi i podróżnych. Do końca tygodnia zabezpieczone zostaną uszkodzenia na kolejnej wiacie, a po niedzieli na ostatniej.
Remont, który ma być zakończony do końca czerwca, będzie finansowany z pieniędzy za odszkodowanie.
– Planujemy wykonanie ekspertyzy dotyczącej przyczyn usterek i metod naprawy wiat – mówi Rachoń. – Być może trzeba będzie je przebudować, żeby w przyszłości nie powtórzyła się podobna sytuacja.
Przyznaje, że terminale były projektowane według starych norm na obciążenie śniegu i oddziaływanie wiatru. W tej chwili ruch odbywa się płynnie.
– Średnio w ciągu doby granicę przekracza ponad 6 tys. osób, 3 tys. samochodów osobowych, 300 ciężarówek i 50 autobusów – mówi Andrzej Wójcik, rzecznik prasowy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej w Chełmie.