Do 5 lat pozbawienia wolności grozi rodzicom czteroletniego Tomka z gminy Mircze za narażenie go na utratę życia albo zdrowia. Dziecko boso wyruszyło na ich poszukiwania, policja i mieszkańcy wioski szukali przez kilka godzin dziecka. Na koniec odnaleźli się pijani rodzice.
Funkcjonariusze nie zbagatelizowali tego sygnału. Ustalono, że czteroletni Tomek pod nieobecność rodziców przebywał pod opieką 13-letniego przyrodniego, niepełnosprawnego brata.
– Spał, więc wyszedłem na chwilę z mieszkania – opowiadał nastolatek. – Gdy wróciłem, po Tomku nie było śladu.
Czterolatek wyszedł z domu tak jak spał: w lekkim ubraniu i... boso. Mundurowi wraz z mieszkańcami wioski rozpoczęli poszukiwania, które utrudniał zapadający zmrok. Na dodatek robiło się zimno: temperatura spadła do 1 stopnia Celsjusza.
– Po dwóch godzinach dziecko odnalazła jedna z mieszkanek wioski – opowiada Jarosław Karkuszewski z hrubieszowskiej policji. – Chłopczyk szedł na bosaka drogą. Mówił, że szuka taty. Był wystraszony i zziębnięty.
Kobieta zaprowadziła go do mieszkania, zorganizowała dla maluszka ciepłe ubranie, po czym odwiozła go na rowerze do domu.
Tomek trafił pod opiekę ciotki, tej samej, która zgłosiła jego zaginięcie. Stróże prawa odnaleźli na koniec w sąsiedniej miejscowości rodziców czterolatka, którzy jak gdyby nigdy nic spożywali ze znajomymi tanie wino.
Oboje trafili do policyjnego aresztu. 56-letni Zygmunt M. miał w organizmie 2,5 promila alkoholu, 33-letnia Małgorzata B. – blisko 1,4 promila.