Choć nagroda miesiąca odjechała mu sprzed nosa, to dla wielu bohaterem został już przed finałem.
Kiedy Roman Kozar z Lipiny Nowej k. Skierbieszowa stawał do finału miesiąca teleturnieju "Jaka to melodia” miał na swoim koncie kilka wygranych i 26 tys. 270 zł. Jego konkurenci wygrali do tego momentu więcej. Ale Romek obiecywał, że będzie walczyć. Niestety, podczas dwóch rund uzbierał jeszcze 290 zł. I do domu wrócił z kuferkiem słodyczy. W kolejnym programie będzie mógł wystartować dopiero za rok.
- Szkoda, bo znałem tytuły większości piosenek, a w finale wszystkie - mówi Roman Kozar. - Muszę popracować nad techniką. W niedzielę przyciski szybciej naciskali moi konkurenci.
Kim jest meloman? Studentem anglistyki w zamojskim Zespole Kolegiów Nauczycielskich. Jest na drugim roku, ale w kieszeni ma już licencjat z polonistyki, którym zrobił w tym samym college'u. Stale uczy się języków; siedzi już nad hiszpańskim, w perspektywie ma niemiecki.
Na udział w programie namówiła go stryjeczna babcia. To prawdopodobnie jedna z najzagorzalszych fanek programu w Polsce. Teleturniej ogląda od samego początku, czyli od 11 lat. - Od samego początku z Romkiem - opowiada 93-letnia Zofia Kozar. - Chłopak ma wiedzę, odgaduje tytuły, więc mówię: "Jedź i wygraj parę groszy, to ci się przyda na studia”.
Za pierwszym razem do programu się nie dostał. Ale nie dał za wygraną. - Na początku października zadzwonili, żebym się przygotowywał do występu w telewizji - wspomina. - Wiedziałem, że będę grał razem z panem Irkiem z Lublina. To bardzo dobry zawodnik. Wszyscy się go bali.
Ale Romek z nim wygrał. Zwycięsko przeszedł też przez kolejny odcinek. W trzecim było trochę gorzej, ale i tak "załapał” się do finału października. - Jestem bardzo dumna z syna - mówi Irena Kozar, mama Romana. - To sumienny i spokojny chłopak. - Zachował się tak, jak trzeba - dodaje jej mąż, Stanisław Kozar. - To chłopak na miejscu, nie wstydzi się tego, że pochodzi ze wsi.
- Pieniądze mu się przydadzą, bo studiuje - mówi Jan Pszenniak, sołtys Lipiny Nowej. - To bardzo grzeczny chłopak, tak jak wszystkie dzieci Kozarów. Szkoda że finału miesiąca nie wygrał, ale na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.