To jest najprzyjemniejsza z rzeczy, jakie w życiu robi się w ubraniu – tak o jeździe motocyklem opowiada Marek „Rudy” Zbiciak z Chełma, jeden z setek uczestników imprezy na inaugurację sezonu motocyklowego, która w sobotę rozpoczęła się w Zamościu.
Chełmianin ma 56 lat. Na motocyklach jeździ od lat 42. – Zaczynałem w wieku 14 lat, bez prawa jazdy, przyznaję, wtedy też jeździłem na zloty, ze starszymi kolegami „na kanapkę” – opowiada „Rudy”.
Do Zamościa swoim 40. motocyklem – BMW przyjechał tegoroczny sezon motocyklowy zainaugurować, a jesienią również na Rynku Wielkim kończył poprzedni. Jest „weteranem” tych zamojskich zlotów i jednym z inicjatorów, ale przede wszystkim miłośnikiem jazdy motocyklem.
– Bo tego nie da się porównać z niczym innym. Wyjątkowe jest obcowanie z wiatrem, obcowanie z drogą, obcowanie z przyrodą. Jazda samochodem nijak się do tej przyjemności ma – przekonuje Marek Zbiciak.
Mniej doświadczeń podróżowania na dwóch kółkach, ale również wielką frajdę z takiej jazdy mają Justyna i Piotr. Przyjechali z Radomia. On kiedyś dawno, jako chłopak jeździł motocyklem, potem było 20 lat przerwy i na hondę deauville wsiadł dopiero w zeszłym roku. Ona zaczęła pasję męża podzielać dopiero w tym roku. – Dzieci są już odchowane, więc wreszcie możemy sobie pozwolić na spełnianie marzeń – mówią oboje.
Po sobotnim oficjalnym otwarciu imprezy na Rynku Wielkim uczestnicy na blisko 1000 maszyn przejechali przez Zamość, a stąd mieli kierować się do Szczebrzeszyna i Radecznicy, gdzie integracyjne spotkanie motocyklistów z całej Polski zaplanowano aż do niedzieli. W programie znalazło się m.in. święcenie maszyn, liczne koncerty, ale też aukcje charytatywne na rzecz chorej dziewczynki.