Cerkiew w Szczebrzeszynie niszczeje. Jej elewacja zamieniła się w obskurną galerię graffiti.
- Żal na to patrzeć - martwi się 32-latek, mieszkający niedaleko szczebrzeszyńskiej cerkwi. - Na ścianach powstały zacieki, z których zrobi się grzyb. I będzie kłopot. A rysunki i wulgaryzmy powstawały miesiącami... Nikt się tym nie przejmuje.
Obiektem zarządzało do niedawna zamojskie starostwo. Pewnie byłoby tak nadal, gdyby nie opublikowana w ub. roku w Internecie lista Lubelskiego Urzędu Ochrony Zabytków. Wśród zabytków wystawionych na sprzedaż znalazła się m.in. szczebrzeszyńska cerkiew. Ks. Witold Charkiewicz, wówczas proboszcz parafii prawosławnej w Zamościu i Tomaszowie Lub., był tym oburzony. Obawiał się, że świątynia wpadnie w niepowołane ręce. Skontaktował się w tej sprawie z kurią prawosławnej diecezji lubelsko-chełmskiej. My interweniowaliśmy w starostwie. W efekcie, przed rokiem samorząd zawarł z prawosławną diecezją ugodę o bezpłatnym przekazaniu zabytku. Zawarto ją przed warszawską Komisją Regulacyjną ds. Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. - Ranga tego wydarzenia jest ogromna - radował się wówczas ks. Andrzej Łoś, sekretarz prawosławnej diecezji lubelsko-chełmskiej i obiecał, że diecezja zajmie się remontem świątyni. Powrót szczebrzeszyńskiej cerkwi był także jednym z powodów wydzielenia parafii prawosławnej w Biłgoraju. Jej proboszczem został ks. Jarosław Biryłko. Remontu jednak jakoś nie widać, a zaniedbany budynek opanowała deszczówka i okoliczni grafficiarze. - Remonty rozpoczną się wiosną - zapowiada ks. Biryłoko. - Gromadzimy pieniądze i potrzebną dokumentację. Odnowione zostaną ściany, wnętrze i zabytki świątyni, na budynku powstaną także dwie ładne kopuły. Teren zostanie ogrodzony i zabezpieczony. Mamy już także dachówkę.