W Wigilię Bożego Narodzenia Niemcy otoczyli Sitno. Helena Mnich miała wtedy 7 lat. – Niemcy wtargnęli do naszego domu i wypędzili nas na plac przed Urzędem Gminy – wspomina. – Całą rodzinę pognano za druty.
z 16 drewnianych baraków otoczonych drutem kolczastym. W obozie panował głód i tyfus. – Ludzie byli tam bici i szczuci psami – wspomina Mnich. – Codziennie przyjeżdżały furmanki, którymi zabierano zmarłych. Przeżyliśmy w tym piekle 6 tygodni. Potem nas wywieziono.
Część więźniów pędzono do obozów koncentracyjnych na Majdanku
i w Oświęcimiu lub do tzw. wsi rentowych na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Szczególnie tragiczny był los dzieci. Około 4,5 tys. z nich wywieziono do Niemiec, gdzie zostały zgermanizowane, 8 tys. zmarło z głodu i na choroby zakaźne. Zimą 1943 r. kilkaset trafiło w okolice Siedlec. – Niemcy pozwolili Polakom zabierać dzieci z pociągów – wspomina 66-letnia Alina Nowak, siostra Heleny Mnich. – Wiele z nich zamarzło w czasie transportów lub zmarło z wycieńczenia. Helenę przygarnęła nauczycielka z Siedlec, mnie wziął polski policjant, a naszą trzecią siostrę Fredkę, adwokat. Dzięki nim przeżyliśmy.
Ludność wysiedlanych obszarów przeszła do zbrojnej samoobrony, która przerodziła się w ruch partyzancki i wybuch powstańczy.
Obchody rocznicy wysiedleń odbędą się w Zamościu w sobotę. O godz. 9. zaplanowano mszę w kościele Michała Archanioła. Potem przy pomniku Ofiar Faszyzmu złożone zostaną wieńce i kwiaty. Następnie w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 4 odbędzie się spotkanie z byłymi więźniami i kombatantami. Organizatorem uroczystości jest zamojski oddział Polskiego Związku b. Więźniów Politycznych, Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych.