Zwierzyniecki "Jobon” zatrudni natychmiast co najmniej kilkanaście krawcowych, a drugie tyle już znalazło tam zajęcie. Pracę dla szwaczek oferuje także m.in. krasnostawski "Cora-tex”. Nawet zamojska Delia nie chce zrezygnować z ich usług.
- Delię zlikwidowano, ale robota tam... wre - mówi Andrzej Magdziak, były szef "Solidarności” w Delii. - Na początku października 60 osób rozpoczęło pracę na warunkach zaproponowanych przez zarząd.
Kobiety miały otrzymywać po 60 zł dziennego wynagrodzenia. Już po kilku dniach stawki obniżono do 40 zł. Teraz przygotowywane są dla szwaczek... długoterminowe umowy. - Przestrzegamy załogę przed nimi - denerwuje się Magdziak. - Dlaczego? Bo będą oszukane. W zakładzie nie ma związków zawodowych. Kto się za nimi ujmie? Pracy trzeba szukać gdzie indziej. W innych szwalniach zostaną przyjęte z otwartymi rękami.
Zwierzyniecka spółka "Jobon” zatrudniła ostatnio 13 szwaczek, m.in. pracujących wcześniej w zamojskiej Delii. Spółka oferuje stabilne i punktualne wypłaty, dobre warunki socjalne a nawet trzynaste pensje. Ogłoszenie o naborze pojawiło się niedawno w jednej z lokalnych gazet. - Szwaczki cały czas mogą się do nas zgłaszać i wiele z nich znajdzie zatrudnienie - zapewnia Zygmunt Sosnowski, szef "Jobonu”.
Krawcowych poszukuje także krasnostawski Cora-tex. Zakład specjalizuje się w produkcji odzieży damskiej i męskiej. Dziennie produkuje się tam ponad 700 sztuk ubiorów. Firma zatrudnia ok. 350 osób. - Właśnie przyjęliśmy dziesięć nowych krawcowych - mówi Marian Wójcik, prezes Cora-tex SA. - Drugie tyle zamierzamy zatrudnić w najbliższym czasie. - I na tym nie poprzestaniemy - dodaje Grzegorz Cieślik, jego zastępca.
Także w urzędach pracy ofert dla krawcowych nie brakuje. - To cieszy - mówi Magdziak. - Gdy zwolnione krawcowe z zamojskiej Delii odpoczną, zaczną się rozglądać za pracą. Dobrze, że jest szansa na zatrudnienie.