Pomocy mogą szukać tylko za granicą. Jeśli nie znajdą tam pracy, piją alkohol i nie chodzą do kościoła. Nie wszyscy gospodarze radzą sobie źle, ale tendencja jest wyraźna.
- Nasza wieś marnieje - martwi się 80-letnia Zofia Ciupik z Topólczy. - Znikąd nie widać nadziei. A przecież mieszkamy blisko Zwierzyńca i Szczebrzeszyna… W innych miejscowościach regionu jest podobnie, a nawet jeszcze gorzej. Przykro.
"Historia parafii rzymskokatolickiej w Topólczy” ukazała się właśnie w księgarniach. Można w niej znaleźć mnóstwo informacji na temat dziejów tej wsi, miejscowej religijności oraz m.in. historii obiektów sakralnych i cmentarza.
Publikacja została wzbogacona m.in. o kilkadziesiąt archiwalnych zdjęć. To gratka dla miłośników historii. "Chęć zgłębienia dziejów tego środowiska potęgowały opowieści mojego dziadka Romana Ruskiego o życiu miejscowej ludności, mieszkających tu popach, starej drewnianej cerkwi, o budowie nowej murowanej świątyni, czy wreszcie założeniu parafii łacińskiej” - napisał we wstępie autor.
Poświęcił też sporo miejsca Topólczy po 1989 r. To jest bardzo ciekawe. Według autora zmiany ustrojowe parafianie przyjęli z nadzieją. Rozczarowali się. Wielu tęskni za powrotem "komuny”.
Powód? Niskie ceny płodów rolnych, bezrobocie i brak perspektyw życia na wsi. Zwłaszcza wśród ludzi młodych. "Stąd zapewne tak duże zaangażowanie księdza Jaiśńskiego w propagowaniu trzeźwości wśród parafian” - tłumaczy lakonicznie autor w rozdziale "Społeczność parafialna”.
Miejscowi księża nie są też zadowoleni ze "stanu religijnego wiernych”. Martwią się m.in. niską frekwencją w kościele m.in. na codziennej mszach (przybywa na nie tylko po kilka osób).
W listopadową niedzielę 2002 r. odbyło się liczenie wiernych. Na mszę przybyło 347 osób, w tym 150 mężczyzn i 197 kobiet. Stanowiło to tylko 29 proc. parafian (jest ich ok. 1,2 tys.).
Według autora taka tendencja utrzymuje się od kilkunastu lat. "Obecnie niepokoi proboszcza starzenie się wsi, bardzo skromne życie w wielu domach, nadużywanie alkoholu oraz małżeństwa bez związku sakramentalnego” - pisze autor.
Mieszkańcy Topólczy także się tym martwią. - Wszystko to święta prawda - mówi kobieta z Topólczy. - Dobrze, że ktoś to napisał. Gdyby Gierek ludziom nie dał rent po prostu byśmy dziadowali. I młodzi i starzy, żyją głównie z nich. Niektórzy dorabiają trochę we Francji i Niemczech. Ale jak nie mogą, piją wódkę. A jak się nażłopią wódki to… nie idą do kościoła.