Chcąc uniknąć powrotu do zakładu poprawczego, posłużył się danymi kolegi. Kiedy oszustwo szybko wyszło na jaw, zaczął się awanturować. Teraz za podrobienie podpisu i znieważenie funkcjonariuszy 18-latkowi z Zamościa grozi do 5 lat więzienia.
- Okazali się nimi dwaj mieszkańcy Zamościa w wieku 23 i 40 lat - informuje Joanna Kopeć, rzecznik prasowy zamojskiej policji. - Młodszy z legitymowanych nie posiadał przy sobie żadnego dokumentu potwierdzającego jego tożsamość.
Interwencja zakończyła się ukaraniem mężczyzn 100-złotowymi mandatami karnymi za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym. Ale podejrzenia funkcjonariuszy wzbudził podpis złożony przez 23-letniego zamościanina na blankiecie mandatu.
Funkcjonariusze odnaleźli młodzieńca na Starówce. Na widok mundurowych zaczął zachowywać się nerwowo. - Kiedy funkcjonariusze poprosili, by stanął przy radiowozie jego nerwowe zachowanie przerodziło się w agresję - relacjonuje Kopeć.
Młodzieniec podjął próbę ucieczki. Szarpał się z policjantami i wykrzykiwał obraźliwe słowa. Użyto kajdanek. Okazało się, że podczas wcześniejszego legitymowania podał nieprawdziwe dane.
W rzeczywistości nie ma 23, ale 18 lat i jest poszukiwany celem doprowadzenia do zakładu poprawczego. Nastolatek trafił do policyjnego aresztu. Po przedstawieniu zarzutów znieważenia funkcjonariuszy i podrobienia podpisu, odtransportowano go do Izby Dziecka w Lublinie. Stamtąd ma trafić do poprawczaka.