W zamojskim Ratuszu w dniu przyjmowania interesantów przez prezydentów miasta zawsze obecni są strażnicy miejscy. Czy w innych urzędach na Lubelszczyźnie zwraca się uwagę na to, kto wchodzi do budynku?
Komendant Gramatyka uważa, że dobrym rozwiązaniem byłoby zlokalizowanie na stałe posterunku Straży Miejskiej w Ratuszu. - Straż w pobliżu urzędu jest potrzebna. Zdarzyło się, że jednej z interesantek skradziono dziecięcy wózek, który postawiła przy Ratuszu - wspomina Otylia Młynarska-Chojnowska, dyrektor Wydziału Organizacyjno-Administracyjnego w UM w Zamościu.
A jak jest w innych urzędach na Lubelszczyźnie? W lubelskim magistracie straż miejska przebywa przez całą dobę. Zawsze jest dwóch funkcjonariuszy. - W dniu przyjmowania interesantów przez prezydentów miasta zawsze jest jeszcze dodatkowo jeden strażnik - mówi Tomasz Rakowski, rzecznik prezydenta Lublina. - Przyznaję, że czasem zdarza się, iż prosimy straż o pomoc, ale nie są to częste sytuacje. W tym roku tylko raz zdarzyło się, że trzeba było odwieźć do szpitala w Abramowicach chorą osobę, która przyszła do urzędu.
W chełmskim Urzędzie Miasta w dniu przyjmowania interesantów nikt nie zobaczy strażników. - Mamy bezpośredni kontakt ze strażą i w każdej chwili możemy ich wezwać. Na szczęście na terenie urzędu do żadnych incydentów z udziałem interesantów nie dochodzi - twierdzi Tomasz Żmudzki z chełmskiego magistratu i dodaje, że obecność strażników przed drzwiami sekretariatu prezydenta mogłaby być źle odebrana przez interesantów. - Przecież urząd jest dla ludzi - dowodzi.
- W gmachu naszego urzędu straż miejska pełni dyżury - mówi Rudolf Somerlik, dyrektor gabinetu prezydenta Białej Podlaskiej. - Jednak w dniu przyjmowania interesantów nie wzywamy strażników specjalnie po to, by pilnowali przychodzących petentów.