Ma już blisko dwa tygodnie – zamojskie ZOO chwali się nowym wielbłądem
Nikodem i Bella przyjechały do Zamościa w 2013 r. Były wtedy jeszcze bardzo młodymi zwierzętami. Dopiero w ubiegłym roku para wielbłądów osiągnęła dojrzałość płciową.
– Podczas ubiegłorocznej majówki zaczęły bulwersować gości swoim nieprzyzwoitym zachowaniem – śmieje się Łukasz Sułowski, zastępca dyrektora Ogrodu Zoologicznego w Zamościu. – Przez niemal rok nie mieliśmy jednak pewności, czy coś z tego będzie. Ciąża, która trwa u wielbłądów ok. 13 miesięcy, przebiegała niemal niezauważalnie. Dopiero w ostatnim miesiącu utwierdziliśmy się w przeświadczeniu, że Bella będzie matką.
Wielbłąd przyszedł na świat 22 lipca. Kilka godzin później już biegał. Zestresowana matka uciekała, nie chciała go karmić
– To była jej pierwsza ciąża, nie wiedziała jak się zachować. Byliśmy tą sytuacją mocno przestraszeni, bo mały był coraz bardziej głodny i osłabiony – opowiada Sułowski. – Wymagał regularnego karmienia butelką co trzy godziny, co nie było łatwe. Po pierwsze, nie mamy tylu pracowników, którzy mogliby się tym zajmować, zwłaszcza w nocy. Po drugie, wejście do pomieszczenia wielbłądów, które kopią i gryzą, nie jest zbyt bezpieczne.
Pracownicy ZOO nie chcieli rozdzielać wielbłądziątka od matki. Dawali im kolejne szanse. Wreszcie zdecydowali, że odseparują ich od ojca, ale także od zachwyconych turystów, którzy robili maleństwu tysiące zdjęć, ale jednocześnie stresowali wielbłądzicę.
– I to się udało. W tej chwili możemy z całą pewnością powiedzieć, że maluch rozwija się zdrowo – zapewnia Sułowski. – Ponieważ poród przebiegał bez komplikacji mamy też nadzieję, że Nikodem i Bella nie raz zostaną jeszcze rodzicami.
Od kilku dni małego wielbłąda można już oglądać na wybiegu przed stajniami.
Wybierając się do zamojskiego ZOO w ciągu najbliższych dni musimy się liczyć z tym, możemy nie zobaczyć wszystkich zwierząt. Powód? Upały.
– Bella z synem często szukają ochłody w stajni, która zawsze jest otwarta i umożliwia swobodne schronienie się kiedykolwiek tego potrzebują – tłumaczy Sułowski. – Zresztą takich zwierząt nie lubiących ekstremalnie wysokich temperatur jest więcej. Od kilku dni tygrys wychodzi tylko po to, żeby ochłodzić się w wodzie i wraca do siebie.