Nie wezmą kredytu. Niczego nie załatwią w urzędzie, a pechowcy zapłacą nawet mandat -
Kamil Kopczyński z Zamościa dopiero wczoraj znalazł czas, by z wnioskiem wybrać się do magistratu. Już wiadomo, że 1 kwietnia obudzi się z ręką w nocniku, bo wiele urzędów i instytucji będzie dla niego zamkniętych. Powód? Na nowy dowód zamościanin poczeka co najmniej półtora miesiąca.
- A nawet dłużej - uprzedza Maria Głąb, inspektor w Biurze Dowodów Urzędu Miasta Zamościu. - W warszawskim Centrum Personifikacji Danych mają pełne ręce roboty, dlatego wszystko się przeciąga.
Do wczoraj nowych dokumentów nie doczekał się jeszcze nikt, kto podanie o dowód złożył po 1 stycznia br. "Plastików” nie mają nawet tacy, którzy z wnioskami szturmowali urząd w ostatnich dniach grudnia. - A przecież uprzedzaliśmy, że tak będzie i przypominaliśmy, by o wymiannie myśleć jak najwcześniej - mówi Maria Głąb i bezradnie rozkłada ręce.
Mimo to, zamościanom się nie spieszy. I w Biurze Dowodów specjalnych kolejek nie ma. Codziennie spływa tu ledwie około 50 wniosków. Wszystkie natychmiast są przesyłane do Warszawy. - Nie rozumiem, na co ci ludzie czekają - dziwi się Anna Falińska, która wczoraj odebrała dokument. - Bez dowodu ani rusz.