Ruszył proces Małgorzaty i Bogdana N., oskarżonych o skrajne zaniedbanie swoich dzieci. Piotruś i Wojtek trafili do szpitali w stanie kompletnego wycieńczenia. Wcześniej w tajemniczych okolicznościach zmarł ich 14-miesięczny syn Paweł
Rodzina N. mieszka w małej miejscowości niedaleko Józefowa na Roztoczu. Wiosną ubiegłego roku do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie trafił ich 6-letni syn Piotruś. Był skrajnie wygłodzony. Przy 90 centymetrach wzrostu ważył zaledwie 13,5 kilograma. Powinien być o ok. 20 cm wyższy i znacznie cięższy.
Ojciec chłopca przywiózł go najpierw do szpitala w Tomaszowie Lubelskim. Stan dziecka był na tyle poważny, że skierowano go do Lublina. Sprawą zajęła się prokuratura. Z początkiem stycznia śledczy skierowali do sądu akt oskarżenia przeciwko rodzicom dziecka, Małgorzacie i Bogdanowi N.
Nie korzystali z fachowej opieki
Para usłyszała dwa zarzuty. Jeden dotyczy Piotrusia, a drugi jego brata Wojtka. Chłopiec długo nie mógł doczekać się lekarza, chociaż cierpiał na biegunkę i wymioty. Biegli uznali, że był w stanie zagrożenia życia. Rodzice tłumaczyli śledczym, że dziecko leczone było lekami homeopatycznymi.
Zdaniem biegłych za fatalny stan zdrowia chłopców odpowiadają rodzice. Nie dbali o regularne badania, nie korzystali z fachowej opieki medycznej. Dlatego odpowiedzą za narażenie zdrowia i życia dzieci. Samo uzasadnienie aktu oskarżenia w tej sprawie liczy 20 stron.
Wykształceni ludzie
Małgorzata i Bogdan N. to ludzie wykształceni. Mają sześcioro dzieci, ale żadne z nich nie chodzi do szkoły. Małgorzata N. uczy je w domu. Jej mąż jest nauczycielem w jednej z zamojskich szkół średnich. Oboje są wyznawcami Hare Kryszna.
W lutym 2013 r. zmarł ich 14-miesięczny syn Kacper. Chłopiec miał przewrócić się podczas zabawy ze starszym bratem. Lekarz miał wątpliwości, co do przyczyny śmierci dziecka i sposobu w jaki się nim opiekowano. Sekcja zwłok wykazała jednak, że dziecko było zdrowe.
Prokuratura umorzyła postępowanie. Teraz Małgorzacie i Bogdanowi N. grozi do 5 lat więzienia.