Straty oszacowano na blisko 300 tys. zł. Właściciel zakasał rękawy i przeprowadził całkowity remont sklepu.
- Trzeba było przeprowadzić całkowity remont budynku - mówi Stanisław Gomoła, właściciel tyszowieckiego sklepu spożywczo-przemysłowego, który zniszczyła ciężarówka. - Ekspedientki mają zatrudnienie, bo od miesiąca znowu pracujemy pełną parą.
Do wypadku w centrum Tyszowiec doszło w lipcu. Kierowca ciężarowego volvo wiózł z Krasnegostawu do Łaszczowa 18 ton wiśni i czereśni. Na ostrym zakręcie samochód z naczepą uderzył centralnie w budynek sklepu, zatrzymując się na ladzie.
- Ciężarówka wepchnęła nadproże do środka. Uszkodzeniu uległy trzy ściany zewnętrzne i dach budynku, garaż oraz wyposażenie sklepu - informuje st. kpt. Jacek Zwolak, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Tomaszowie Lubelskim.
Straty oszacowano na blisko 300 tys. zł. Na szczęście, nikt nie odniósł obrażeń, bo do zdarzenia doszło w nocy. Budynek był ubezpieczony. Właściciel placówki zwrócił niektóre towary do hurtowni. Próba wycofania tira ze sklepu groziła katastrofą. Trzeba było podstemplować strop, żeby budynek nie runął.
- Kierowca do tej pory nie usłyszał zarzutu - powiedział nam Artur Hypiak, wiceszef Prokuratury Rejonowej w Tomaszowie Lubelskim, która prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego sprowadzenia zdarzenia, które zagrażało mieniu w wielkich rozmiarach.
Grozi za to do 5 lat pozbawienia wolności. Śledczy czekają na opinie biegłych.
Mieszkańcy Tyszowiec i okolicznych wiosek, którzy w środy przyjeżdżają na słynne jarmarki, przywiązani są do świeżo wyremontowanego sklepu.
- Kiedyś mieściła się tam księgarnia - wspomina mieszkanka miasteczka. - Pół wieku stał budynek, ale kolizje i wypadki go omijały. Zawsze, jak widać, jest ten pierwszy raz. - Niech ten pierwszy będzie zarazem ostatni - powiedział nam Stanisław Gomoła.