Gospodarstwo Marka Bulaka ze Szczebrzeszyna jest notorycznie zalewane przez wodę spływającą z pól. Mężczyzna obawia się o dobytek i zdrowie dzieci. Wielokrotnie domagał się od miejscowych władz melioracji. Bez skutku.
Bulak mieszka w domu jednorodzinnym przy ul. Zamojskiej w Szczebrzeszynie. Jest pracownikiem ochrony, ma żonę i dwoje dzieci. Z wodą, która podmywa jego gospodarstwo walczy od lat.
W jaki sposób? Domaga się od szczebrzeskich samorządowców melioracji okolicznych pól.
– Bo każdej wiosny nas podtapia – skarży się pan Marek. – Kłopoty pojawiają się też po większych deszczach. Boję się o zdrowie mojej rodziny. Mam w piwnicy wiecznie wilgotne ściany, a stojące rozlewiska to siedlisko tysięcy komarów i robactwa.
Mężczyzna ma też dosyć odpadających z wilgoci tynków w jego domy i "puchnących” posadzek. Uważa, że sytuację rozwiąże melioracja.
– Trzeba po prostu wybudować odpowiednie dreny, które odprowadzą wodę z pół np. do rzeki – tłumaczy. – Byłem w tej sprawie już u poprzedniego burmistrza. Z nowym też ostatnio rozmawiałem. Kilka dni temu napisałem do magistratu pismo z prośbą o rozpoczęcie tej inwestycji… Na razie czekam na odpowiedź. Niepokoję się…
Nie tylko jednak pan Marek ma kłopoty. Regularnie podtapianych jest w Szczebrzeszynie kilkanaście gospodarstw m.in. przy Zamojskiej.
Na szczebrzeskich polach często tworzą się jeziora. Podczas roztopów i po deszczach strażacy mają pełne ręce roboty.
– Niedawno sąsiad miał jezioro od miedzy do miedzy – wspomina 40-letni rolnik ze Szczebrzeszyna. – Jednak słońce ostatnio bardzo mocno grzeje i woda szybko paruje. Robi się sucho… To czas na udrożnienie i budowę rowów.
Czy inwestycje są planowane?
– Kilka dni temu prowadziliśmy w UM rozmowy w tej sprawie – mówi Stanisław Prokopczyk, dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Szczebrzeszynie. – Stało się to m.in. po interwencji pana Bulaka. Chcemy wybudować rów melioracyjny m.in. przy ul Zamojskiej. Wtedy kłopot zniknie. Jednak właściciele kilku gospodarstw nam to uniemożliwiają. Nie chcą ich po prostu mieć na swoich działkach… Tu jest problem.
Jak go rozwiązać? – Burmistrz będzie tych właścicieli teraz przekonywać – tłumaczy dyrektor. – To się powinno udać.