Prokurator Generalny chce zaostrzenia kary wobec Dominiki G. i Jarosława B., skazanych za zabójstwo swojej nowo narodzonej córki. Dziecko przez kilka godzin umierało z głodu i zimna. Później zostało najprawdopodobniej zakopane żywcem.
Do zbrodni doszło w grudniu 2015 r. w Ornatowicach, niedaleko Zamościa. 27-letni Dominika G. i Jarosław B. wychowywali tam troje dzieci w wieku od 2 do 5 lat. Żyli dzięki pomocy socjalnej i pracom dorywczym. Wiosną 2015 r. kobieta ponownie zaszła w ciążę, ale nikomu o tym nie mówiła. W grudniu pracownicy pomocy społecznej poinformowali policję, że Dominika G. do niedawna była w ciąży, ale już nie jest. Tymczasem w domu nie było noworodka.
Mundurowi szybko odnaleźli ciało dziewczynki. Było zakopane w szopie na podwórku. Wcześniej zawinięto je w bluzę i jutowy worek. Dziewczynka nie miała na ciele widocznych obrażeń.
Z późniejszych ustaleń wynika, że dziewczynka urodziła się w nocy z 18 na 19 grudnia. Dominika spała wtedy w pokoju z dziećmi. Kiedy poczuła, że zbliża się poród, wyszła do łazienki i urodziła. Jej partner w tym czasie spał. Po porodzie Dominika i Jarosław nie nakarmili i nie ogrzali dziecka. Nie wezwali lekarza. Pępowinę i łożysko wyrzucili do stojącego na podwórku pojemnika na śmieci. Później zakopali dziecko w szopie, obok stodoły. Zamaskowali to miejsce kawałkami drewna. Ustawili też worki z popiołem.
Rano Dominika powiedziała teściowej, że poroniła. Pracownicy opieki społecznej nie uwierzyli jednak w zapewnienia kobiety i zawiadomili mundurowych. Biegli ocenili później, że dziecko urodziło się zdrowe i żyło przez kilka godzin. Lekarz opiniujący w sprawie jako powód śmierci podał trzy równoległe przyczyny: hipotermię, wyczerpanie rezerw energetycznych i uduszenie z powodu zamknięcia w ciasnej przestrzeni. Dziewczynka udusiła się więc po tym, jak ją zakopano.
Podczas śledztwa Dominika G. i jej partner wzajemnie obarczali się odpowiedzialnością. Kobieta twierdziła, że to Jarosław zabrał dziecko po porodzie, a później wrócił sam twierdząc, że „załatwił sprawę”. Z kolei mężczyzna przekonywał, że to Dominika kazała mu wykopać dół, a dziecko już się nie ruszało.
Rodzice dziewczynki zostali oskarżeni o zabójstwo. W kwietniu ubiegłego roku zamojski sąd skazał Dominikę G. na 12 lat więzienia, a jej partnera na 10 lat pozbawienia wolności. Zarówno prokurator, jak i obrońcy oskarżonych odwołali się od wyroku. Śledczy wnioskowali o dożywocie. Obrona dowodziła tymczasem, że dziewczynka urodziła się martwa.
We wrześniu 2018 r. Sąd Apelacyjny w Lublinie zaostrzył kary wobec obojga oskarżonych. Dominika G. została skazana na 14 lat, a jej partner na 12 lat więzienia. Prokurator Generalny nie zgodził się z tym rozstrzygnięciem i złożył kasację do Sądu Najwyższego.
W kasacji zarzucił lubelskiemu sądowi, że orzekł rażąco niewspółmierne kary wobec winy oskarżonych. Wskazał, że Dominika i Jarosław działali w pełni świadomie. Nie wezwali pogotowia zarówno przed porodem, jak i po nim. Nie zrobili nic, by ogrzać i nakarmić córeczkę. Później zacierali ślady zbrodni i próbowali wprowadzić w błąd pracowników opieki społecznej. Prokurator Generalny wniósł o przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu w Lublinie.