Słynąca z kultu świętego Antoniego z Padwy Radecznica może być na nowo odkrywana. I to codziennie.
Pomysłodawcą przedsięwzięcia jest Józef Kondrat z Radecznicy, który zajmuje się stolarstwem artystycznym i od lat stawia m.in. ołtarze w świątyniach całej Polski. Zaraził nim biznesmena spod Lublina, który w zeszłym roku kupił ponadhektarowy plac po b. zakładzie remontowo-budowlanym szpitala psychiatrycznego. Po uzyskaniu zezwolenia, wykonał odwiert studni głębinowej.
I choć do realizacji pomysłu jeszcze długa droga, to już wzbudza kontrowersje. – Otrzymałem dwa anonimy – przyznaje Gabryel Gąbka, wójt Radecznicy.
W pierwszym ktoś podnosi, że odwiert wykonano za blisko kolektora głównego i po uruchomieniu zakładu w całej gminie może zabraknąć wody. Autorowi drugiego anonimu nie podoba się łączenie z produkowaną masowo wodą kultu świętego z Padwy.
– Uważam, że wody na pewno nie zbraknie, powołamy jednak rzeczoznawcę – mówi wójt Gąbka. – Jeżeli zaś chodzi o komercjalizację kultu św. Antoniego, to też jestem przeciwny. Na pewno jednak nie będę przeszkadzał inwestorowi w uruchomieniu produkcji. Każdy nowy zakład to dobra wiadomość dla naszych mieszkańców.
Dopóki ten ostatni nie uzyska szczegółowych wyników badań wody ze stoku na Łysej Górze, nie będzie się wypowiadać na temat rozlewni. Pomysłodawca przedsięwzięcia wierzy, że będą pomyślne. – W tym miejscu są najczystsze źródła po prawej stronie Wisły – zapewnia Józef Kondrat. – Nazwa nowej wody oraz etykietka będzie musiała być opracowana z władzami kościelnymi. Myślę, że będzie można wykorzystać w tle piękną kapliczkę na wodzie czy barokowy kościół. To byłaby wspaniała promocja Radecznicy i naszego sanktuarium. Piękne panoramy świątyń widziałem na etykietkach wód mineralnych z Lichenia i Niepokolanowa.
Św. Antoni objawił się pierwszy raz na Łysej Górze w Radecznicy w 1664 r. (lew)