Inicjatorzy referendum zebrali 6516 podpisów i czekają na weryfikację dokumentów. Chcą przed upływem kadencji odwołać radę powiatu. – Dziękuję za każdy złożony podpis na karcie poparcia, za każde dobre słowo i gest – mówi przewodnicząca komitetu referendalnego. Samorządowcy wątpią, czy jeśli dojdzie do głosowania, mieszkańcy wezmą w nim udział tak gremialnie, by było ważne.
Celem przygotowywanego od początku maja referendum jest odwołanie Rady Powiatu Hrubieszowskiego. Organizatorzy uważają, że obecne władze działają na szkodę społeczności lokalnej i dlatego są zmuszeni do takich działań. Do delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Zamościu trafiło już pudło z listami podpisów mieszkańców, którzy popierają ideę organizacji referendum. Teraz trwa ich weryfikacja i ocena czy organizatorzy dopełnili wszystkich formalności.
Komisarz ma 30 dni, by wniosek przyjąć lub odrzucić.
Komitet referendalny
– Zbieranie podpisów nie było trudne. Mieliśmy kilka miejsc w których można było je złożyć, poza tym razem z Małgorzatą byłyśmy pod telefonem – mówi Marta Wierzbicka, przewodnicząca komitetu referendalnego. To ona, razem z Małgorzatą Kostecką i Damianem Bartoszukiem założyła na Facebooku grupę „Mieszkańcy Hrubieszowa i Powiatu murem za Szpitalem”. Później nazwa grupy dostała dodatek „Referendum”.
Wspomina, że telefony od osób chcących poprzeć organizację referendum rozdzwoniły się po ostatniej wizycie ministra Marcina Romanowskiego (Solidarna Polska), który przyjechał otwierać odnowiony oddział hrubieszowskiego szpitala.
– Liczyliśmy na wiceministra sprawiedliwości. Kiedy się dowiedzieliśmy, że będzie w naszym szpitalu, pod budynkiem została zorganizowana spontaniczna pikieta. Niestety okazało się, że prawdziwe kłopoty mieszkańców nie zainteresowały nawet jego. Pan Romanowski nie zamienił z mieszkańcami nawet słowa – mówi Wierzbicka.
Cień szpitala
W maju, w uzasadnieniu zapowiedzi referendum jego inicjatorzy stawiali zarzuty: począwszy od „notorycznego łamania prawa przez starostę i przewodniczącego Rady Powiatu Hrubieszowskiego i akceptacji tego stanu rzeczy przez większość radnych”, przez „ciągłe dążenie do pogłębiania konfliktu w SPZOZ w Hrubieszowie”, aż po „brak bezinteresowności i rzetelności oraz nepotyzm”.
Teraz większość rozmówców przyznaje, że ciągnąca się od kilku miesięcy sprawa hrubieszowskiego szpitala – zmiana dyrektora, protesty, widmo strajku, emocje związane z nową szefową placówki i decyzjami, jakie podejmuje – jest ważnym aspektem w całym procesie referendalnym. Choćby to, w jaki sposób placówka rozstała się ostatnio z wieloletnimi pracownicami, kuzynkami poprzedniego szefa.
– Przez takie decyzje nasz szpital traci naprawdę dobrych fachowców, cudownych ludzi, którzy pracowali około 25 lat – uważa Marta Wierzbicka, która opowiada, że przez te kilka tygodni zbierania podpisów poparcia, zdarzały się im bardzo różne sytuacje.
– Na przykład Józef Kuropatwa (PSL), przewodniczący rady powiatu, obiecał ludziom darmową orkę pola, jeśli nie podpiszą nam listy poparcia. Albo straszył, że jeśli udostępnią nam PESEL wykorzystamy go biorąc na ludzi pożyczki. Na szczęście o wiele częściej dochodziło do sytuacji miłych. Nasze społeczeństwo jest bardzo gościnne. Gdybyśmy miały korzystać z każdego zaproszenia na kawkę i ciasteczko to nie byłoby czasu na podpisy – dodaje przewodnicząca komitetu referendalnego i chce podziękować mieszkańcom powiatu: Bez nich nawet nasze największe starania nic by nie dały. Dziękuję za każdy złożony podpis na karcie poparcia, za każde dobre słowo i gest. I Małgosi, która razem ze mną, do końca nie traciła nadziei, że to się uda.
Nikt nie może być pewny
– Zbierali podpisy, była szansa, że uzbierają tyle, ile potrzebowali. Prawo przewiduje organizacje referendum, odbywały się już w niejednym miejscu. Ubolewam tylko, że my, jako powiat będziemy musieli za to zapłacić i to duże pieniądze. Wiadomo, że bym wolała te środki przeznaczyć na szpital, który poprzedni dyrektor zostawił w fatalnej sytuacji finansowej czy wybudować jakiś odcinek drogi powiatowej. Mam nadzieję, że mieszkańcy rozsądnie podejdą do sprawy. Jaki będzie wynik zobaczymy. I niech ci, którzy popierają referendum nie będą pewni wygranej, bo nikt nie może być pewny. Pewne jest, że nie chcemy ani zamykać ani prywatyzować hrubieszowskiego szpitala. A tym byli straszeni i manipulowani ludzie, przy zbieraniu podpisów – mówi Aneta Karpiuk (Solidarna Polska), starosta hrubieszowski.
Jeśli rada zostanie odwołana przed upływem kadencji, starosta ma zamiar wystartować w nowych wyborach ale jeszcze za wcześnie jej zdaniem by określać z jakiego komitetu i z kim w koalicji.
Kości zostały rzucone
– Nie mam nic przeciwko inicjatywie referendalnej – zapewnia Patryk Czerwonka (PSL), zastępca przewodniczącego rady powiatu i przytacza stosowne artykuły z Konstytucji przewidujące taką sytuację.
– Wszyscy wiemy, że podpisy które obligują komisarza do podjęcia działań zostały złożone, a więc "kości zostały rzucone". Pozostaje już tylko czekać na wyznaczenie, po rozpatrzeniu przez komisarza, daty referendum i niech życie zweryfikuję co z tego wyjdzie. Osobiście nie mam do siebie żadnych pretensji. Nigdy nikogo swoich działaniem nie chciałem bezpośrednio ani pośrednio skrzywdzić, a jeżeli ktoś w skutek jakiejś mojej niefrasobliwości poczuł się źle, to proszę o wybaczenie – dodaje radny z koalicji rządzącej i zapewnia, że z całego serca szanuje instrumenty działań demokratycznych, dlatego w nie ma żadnych obiekcji względem inicjatywy referendalnej.
Czerwonka pytany, czy będzie startował w ewentualnych wyborach mówi, że nie myśli o tym, ponieważ nie ma w zwyczaju dzielić skóry na niedźwiedziu. – Ale jeżeli mówimy o alternatywnej rzeczywistości potencjalnego powodzenia referendalnego sądzę, że zechcę dokończyć to, co zacząłem.
Ciężka praca i co dalej
– Tak, podpisałem się pod wnioskiem referendalnym. Ale nie wiadomo jak wszystko się potoczy, czy ono będzie, jaki da wynik. Czy będą nowe wybory, czy komisarz. Jeśli jest taka wola społeczeństwa, żeby weryfikacja nie nastąpiła za 2 i pół roku tylko teraz, to nie można tego lekceważyć. Nie wiem, czy sprawa szpitala zmobilizowała mieszkańców, którzy złożyli podpisy. Myślę, że chodzi o całokształt tego co dzieje się w powiecie – mówi radny Dariusz Fornal, przewodniczący klubu radnych PiS okręgu 3, 4 i 5. – Rozmowy polityczne zawsze się toczą, decyzje o ewentualnym starcie we wcześniejszych wyborach pewnie będą zapadały bliżej ich terminu – dodaje opozycyjny radny.
– To była bardzo ciężka praca grupy referendalnej, która zbierała podpisy. Ale uważam, że zebrać podpisy to nie jest trudna sprawa. Gorzej później zachęcić ludzi, żeby wzięli udział w referendum. I z tego co widzę, referenda się zwykle nie udają. Ale oczywiście prawo każdemu gwarantuje, że jeśli mu się nie podoba wójt, burmistrz czy rada, to może ich odwołać. Jeśli będzie taka wola ludzi, to mają możliwość – komentuje radna Danuta Muzyczka z opozycyjnego klubu Porozumienie i Rozwój, która uważa, że głośna sprawa szpitala wpłynęła na zainteresowanie referendum.
PSL i PiS, i...
– Mogę powiedzieć, że sprawdziły się moje przypuszczenia, ale nie sądziłam, że będzie tak źle. Oglądam wszystkie posiedzenia rady i jestem zaniepokojona tym co się dzieje w powiecie. Mam nadzieję, że dojdzie do referendum i do odwołania rady powiatu przed upływem kadencji. Oczywiście, że się podpisałam pod wnioskiem o jego przeprowadzenie. Ale boję się czy zainteresowanie będzie wystarczające, choć wiele osób krytykuje władze powiatu. Zarzewiem stała się oczywiście sprawa konfliktu w szpitalu. Gdyby doszło do wyborów, to sądząc po tym, jak zachowawczy i tradycyjni są mieszkańcy naszego powiatu, będzie się liczyć PSL i PiS. Może jeszcze PiR, który teraz ma trzy mandaty. Solidarna Polska nie jest u nas tak rozpoznawalna jak te ugrupowania – uważa Anna Lecka, dawna lewicowa radna powiatowa, która w czerwcu zeszłego roku złożyła mandat. Stało się to podczas posiedzenia rady w czasie której wybrano aktualne władze powiatu.
– Będzie dobrze. Bez względu na to czy będzie referendum, czy będą nowe wybory, to będzie dobrze. Jestem pewny, że PSL nadal będzie przy władzy, nie widzę najmniejszych problemów. Ale jeszcze się nie zastanawiałem czy wystartuję. Poza tym jest dużo młodych ludowców, którzy mnie zastąpią – mówi Józef Kuropatwa, przewodniczący rady powiatu i przewodniczący klubu PSL.
Ale uważa, że niebawem ludzie się dowiedzą prawdy i gdyby było referendum, głosować nie pójdą. Słyszał, że organizatorzy zbierali wśród mieszkańców głosy poparcia dla szpitala a nie organizacji referendum.
***
Jeśli na początku sierpnia komisarz wyborczy przyjmie wniosek dotyczący organizacji referendum, termin na jego przeprowadzenie wyznaczy na którąś z niedziel, nie później niż 50 dni od chwili opublikowania postanowienia o jego przeprowadzeniu.
Grupa „Referendum. Mieszkańcy Hrubieszowa i Powiatu murem za Szpitalem” na Facebooku wciąż działa i jak informują administratorzy, nie zamierzają jej zamykać.