Nasza psychika pamięta więcej niż nam się wydaje. Dlatego czasem smucimy się, choć nie umiemy określić źródła tego smutku.
Wiele osób na pytanie, dlaczego robią to czy tamto, nie potrafiłoby dać jednoznacznej odpowiedzi. A przecież musi istnieć jakiś motor, który sprawia, że dążymy właśnie w tym, a nie innym kierunku. – Jest on ukryty gdzieś na dnie podświadomości, w otchłani przeżyć, wspomnień, doświadczeń i przemyśleń. Wydaje się, że na zawsze ulotniły się one z naszego mózgu. Jednak zwykle pozostaje po nich ślad. To jest ten ukryty, także przed nami, sens naszych świadomych dążeń – mówi Chartrand.
Chartrand próbowała prześledzić, w jaki sposób niektóre nasze zamierzenia przechodzą stopniowo ze sfery świadomej do zakamarków podświadomości. Zdaniem uczonej warto sobie zdawać sprawę z działania tego mechanizmu, ponieważ dzięki temu łatwiej zrozumiemy, dlaczego czasem miewamy dobre, a czasami z kolei fatalne samopoczucie.
Tkwi on głęboko w psychice i ma poważny wpływ na zachowanie podczas spotkań. Jednak gdy zapytamy taką osobę, czy głównym jej celem jest wywieranie wrażenia na innych, zwykle zaprzeczy, wymieniając szereg innych powodów uczestniczenia w prywatkach. Wnikliwy obserwator natychmiast dostrzegłby, że istnieje rozziew między jej słowami a czynami – tłumaczy Chartrand.
Ale emocji nie da się oszukać. Smutek w sercu po błahym z pozoru niepowodzeniu towarzyskim zdradza, o co naprawdę chodziło. Nasze mózgi są pełne podobnych nieświadomych dążeń, których geneza sięga odległej przeszłości. Rada, jaką daje Chartrand, to od czasu do czasu zajrzeć w głąb siebie, aby przypomnieć sobie, na czym to nam zależało. Może okazać się, że nadal są to ważne sprawy, które zepchnęliśmy na margines psychiki, ale one nadal nas uwierają.