Ponad 80 proc. przypadków krztuśca dotyczy nastolatków po 14. roku życia i osób dorosłych. Choroba może dawać poważne powikłania, a nawet prowadzić do zgonu, dlatego warto ponawiać szczepienia raz na 10 lat.
Z badania Kantar z 2021 r. wynika, że jedynie 3 proc. dorosłych Polaków zaszczepiło się przeciwko krztuścowi. – Tymczasem szczepienia wykonane w okresie dzieciństwa tracą na ważności. W związku z tym wszystkim dorosłym powinniśmy zalecać uzupełniające szczepienia przeciwko krztuścowi – mówi dr Dagmara Pokorna-Kałwak z Katedry i Zakładu Medycyny Rodzinnej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Pediatra, epidemiolog i specjalista zdrowia publicznego prof. Aneta Nitsch-Osuch, przewodnicząca sekcji szczepień Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej przypomniała, że krztusiec jest chorobą wywoływaną przez pałeczkę krztuśca (Bordetella pertusis).
Szybko się rozprzestrzenia
– Krztusiec jest jedną z najbardziej zaraźliwych chorób zakaźnych, ponieważ jedna osoba chorująca jest w stanie zainfekować w swoim otoczeniu 12-17 osób. Łatwiej zakazić się krztuścem niż np. grypą, świnką, różyczką czy ospą wietrzną – mówiła specjalistka. Dodała, że zakaźność krztuśca jest wysoka, podobna do zakaźności przypisywanej odrze lub wariantowi omikron SARS-CoV-2.
Choroba jest przenoszona z człowieka na człowieka drogą kropelkową, a wiec głównie podczas kaszlu. Możliwa jest także transmisja drogą kontaktową.
– Krztusiec jest uważany głównie za chorobę wieku dziecięcego – jednak trzeba jasno powiedzieć, że na krztusiec w tej chwili chorują głównie nastolatki i osoby dorosłe – powiedziała prof. Nitsch-Osuch. W wielu krajach, również w Polce, większość, bo ponad 80 proc. rozpoznanego krztuśca, stanowią zachorowania u pacjentów powyżej 14. roku życia.
Dodała, że zachorowania w starszych grupach wiekowych pojawiają się od lat 80. XX wieku. – Wynika to z tego, że po szczepieniach przeciwko krztuścowi, które wykonywane są w ramach obowiązkowego programu szczepień u dzieci i nastolatków do 14. roku życia, odporność poszczepienna nie trwa tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, ale utrzymuje się przez 5-10 lat, w zależności od zastosowanej szczepionki i to implikuje konieczność podawania dawek przypominających szczepionki u osób dorosłych co 10 lat – powiedziała specjalistka.
W Polsce liczba rozpoznanych przypadków krztuśca wynosi od kilkuset do blisko 7 tys. rocznie, w zależności od sezonu. Jednak są to liczby niedoszacowane, zwróciła uwagę prof. Nitsch-Osuch. Z danych polskich badaczy wynika, że niedoszacowanie zachorowań na krztuśca w populacji osób dorosłych może sięgać nawet 300 proc.
Pianie koguta przez 100 dni
Zdaniem specjalistki wynika to z tego, że często krztusiec, który objawia się głównie uporczywym kaszlem, nie jest brany jest po uwagę w diagnostyce. A przewlekający się kaszel lekarze przypisują np. astmie oskrzelowej czy przewlekłej obturacyjnej chorobie płuc (POChP).
Dr Pokorna-Kałwak wyjaśniła, że w pierwszej fazie krztuśca, która trwa 7-21 dni, choroba manifestuje się objawami typowymi dla przeziębienia. Jest to faza, w której pacjent jest najbardziej zakaźny dla otoczenia. – Lekarze w tej fazie mogą mieć problem z diagnostyką krztuśca – podkreśliła. Tymczasem to w tej fazie powinno się zastosować leczenie antybiotykami, bo tylko wtedy przynosi ono efekty.
W kolejnej fazie choroby obserwuje się wystąpienie typowego kaszlu krztuścowego. – Charakterystyczna jest duszność wdechowa z tzw. pianiem, określanym nawet jako pianie koguta, po którym najczęściej następują odruchy wymiotne z zalegającą gęsta wydzieliną śluzową. Ten kaszel jest najbardziej aktywny w nocy, nie daje spać i wybudza małe dzieci. Jest przyczyną wielu powikłań – mówiła dr Pokorna-Kałwak.
Kolejna faza jest fazą zdrowienia i może trwać nawet do trzech miesięcy. Dlatego w medycynie chińskiej nazywano krztusiec chorobą 100-dniowego kaszlu.
Wśród powikłań krztuśca specjalistka wymieniła: zapalenie płuc zatok, nietrzymanie moczu, zapalenie ucha środkowego (zwłaszcza u dzieci), ale też utrata wagi, pęknięcie żeber, zaburzenia snu, pękniecie tętniaka, pęknięcie naczyń krwionośnych gałek ocznych, omdlenia, drgawki oraz powikłania ze strony ośrodkowego układu nerwowego określane ogólnie, jako encefalopatia krztuścowa, a nawet zgon.
Wśród dorosłych najbardziej na powikłania narażone są osoby starsze oraz te, u których występują dodatkowo choroby współistniejące, w tym choroby układu oddechowego – astma, POChP, choroby nowotworowe, ciężka cukrzyca, otyłość, wady serca, nadciśnienie tętnicze.
Szczepmy się!
Jak podkreśliła dr Pokorna-Kałwak, krztusiec jest chorobą wyniszczającą, dlatego tak ważna jest profilaktyka w postaci szczepień.
Grupą, która jest szczególnie narażona na ciężki przebieg krztuśca i powikłania, są noworodki i niemowlęta. W Polsce na krztusiec szczepione są bowiem dzieci od 6. tygodnia życia do 14. roku życia. Z badań, które przedstawiła prof. Nitsch-Osuch wynika, iż dla najmłodszych dzieci źródłem zakażenia pałeczką krztuśca są osoby z najbliższego otoczenia (aż w 70 proc.) – mama, tata, starsze rodzeństwo, dziadkowie i różnego rodzaju opiekunowie.
– Dlatego musimy pamiętać, że szczepienia przeciw krztuścowi u osób dorosłych nie tylko zapobiegają zachorowaniu na krztusiec u osoby dorosłej, ale także przyczyniają się do tego, że zwiększamy bezpieczeństwo tych najmłodszych dzieci – noworodków i nieszczepionych niemowląt. Szczepiąc osobę dorosłą zmniejszamy ryzyko, że to ona będzie źródłem zakażenia pałeczką krztuśca dla najmłodszego dziecka – tłumaczyła specjalistka.
Dr Pokorna-Kałwak zwróciła uwagę, że szczepieniu przeciwko krztuścowi powinny się poddać kobiety ciężarne. Zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i towarzystw międzynarodowych mówią, że powinno się je wykonać pomiędzy 27. a 36. tygodniem ciąży. W tym okresie jest najlepsza transmisja przeciwciał (wytworzonych dzięki szczepieniu) przez łożysko do płodu.
– Dzięki zaszczepieniu mamy w ciąży przeciw krztuścowi, dziecko już od pierwszych godzin i dni swojego życia jest chronione przeciw tej chorobie – powiedziała prof. Nitsch-Osuch. Dodała, że aby chronić te najmłodsze dzieci ważne jest stosowanie strategii kokonowej, czyli szczepienie osób z najbliższego otoczenia małego dziecka, które jest jeszcze zbyt młode, by zostać zaszczepionym.
– Zalecamy również te szczepienia osobom, które w najbliższym czasie spodziewają się kontaktu z małym dzieckiem oraz personelowi medycznemu, niezależnie od specjalizacji – powiedziała specjalistka. Chodzi zwłaszcza o personel oddziałów położniczych, neonatologicznych, niemowlęcych oraz oddziałów intensywnej terapii.
Wojna niesie ryzyko
Prof. Nitsch-Osuch zwróciła uwagę, że wojna i duża migracja ludzi zawsze rodzi ryzyko, że pogorszy się sytuacja epidemiologiczna w przypadku wybranych chorób zakaźnych. Zaznaczyła, że aby zapobiec krążeniu pałeczki krztuśca w populacji konieczne jest wyszczepienie aż 94-96 proc. społeczeństwa.
– Na Ukrainie ten stan wyszczepienia również przeciwko krztuścowi jest bardzo zróżnicowany geograficznie – są obszary, gdzie poziom realizacji szczepień wygląda lepiej, a są obszary, gdzie odbiega od ideału, więc możemy spodziewać się napływu osób niezaszczepionych. Jeśli dodamy to do naszej polskiej sytuacji epidemiologicznej, gdzie już przed pandemią i przed wojną mieliśmy takie obszary geograficzne w naszym kraju, gdzie z powodu nierozsądnych działań ruchów antyszczepionkowych ta wyszczepialność spadała, to możemy się spodziewać ognisk epidemicznych wybranych chorób zakaźnych – tłumaczyła specjalistka.
W jej opinii jako pierwsze pojawią się ogniska tych chorób, które wymagają wysokiego progu wyszczepialności, jak krztusiec i odra.
Dr Pokorna-Kałwak zaznaczyła z kolei, że ukraiński kalendarz obowiązkowych szczepień ochronnych jest bardzo podobny do polskiego. – Różni się tylko tym, że tam dzieci nie są szczepione obowiązkowo przeciwko pneumokokom i rotawirusom – powiedziała. Podkreśliła, że do Polski z Ukrainy przyjechało w ostatnim czasie tyle dzieci, ile rodzi się u nas w przeciągu jednego roku. – Bardzo duże zadanie więc przed nami, by u tych dzieci realizować obowiązkowy kalendarz szczepień – oceniła.