To skandal, żeby pacjent musiał ponosić konsekwencje wycofania leku z rynku! – oburza się pan Jerzy z Lublina. – Takie rzeczy są możliwe tylko w Polsce.
Decyzję o wycofaniu z rynku leków na bazie walsartanu od chińskiego producenta inspekcja farmaceutyczna podjęła na początku lipca gdy w lekach wykryto zanieczyszczenia.
Zdaniem Ewy Borek z Fundacji My Pacjenci, pacjenci powinni móc przynieść do wybranej przez siebie apteki wycofany lek i w zamian otrzymać inny, bezpieczny - bez dodatkowych opłat i konieczności przedstawiania dowodu zakupu. Tak jednak nie jest.
Jak tłumaczy rzecznik Głównego Inspektora Farmaceutycznego, obecne rozwiązania prawne nie dają takich możliwości. Pacjentów odsyła do… producentów leków.
Naczelna Izba Aptekarska wydała w tej sprawie specjalny komunikat. Czytamy w nim, że pacjent, który otrzymał wadliwy lek nie może ponosić jego kosztów, ale takiego kosztu nie powinna ponosić też apteka.
Zdaniem szefowej Fundacji My Pacjenci, to nie jedyny absurd.
– Pacjent powinien być pilnie powiadomiony o tym, że zażywa niebezpieczny lek. Najlepiej sms-em, a jeśli nie to mailowo, ewentualnie drogą korespondencji tradycyjnej – tłumaczy Ewa Borek. – Tymczasem nie podjęto żadnych działań polegających na aktywnym dotarciu z informacją do pacjentów, którzy stosują wycofany lek. Ilu pacjentów z nadciśnieniem przegląda codziennie strony Ministerstwa Zdrowia czy Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego?