Prezentujemy Skarby Kultury Przestrzeni: restauracja Chisza na Świętoduskiej. O lokalu opowiada Aramais Grigoryan, właściciel Chiszy.
Czwarta edycja plebiscytu Skarby Kultury Przestrzeni przebiegła pod hasłem „Biznes i zieleń”. Spośród 40 zgłoszeń z bardzo różnymi połączeniami roślinności i działalności gospodarczej do finału zostało wybranych 14 zgłoszeń w czterech kategoriach: Gastronomia, Sklepy, Firmy i Krajobrazy
W listopadzie minionego roku swoich zwycięzców wybierała kapituła i mieszkańcy Lublina, którzy głosowali na stronach Dziennika Wschodniego i Gazety Wyborczej. Wyniki ogłoszono, a zwycięzców nagrodzono 21 listopada podczas wydarzenia Power Planet: Człowiek – Środowisko – Biznes organizowanego przez Lubelski Klub Biznesu.
Teraz prezentujemy Skarby Kultury Przestrzeni z wyboru Mieszkańców i Mieszkanek w kategorii Gastronomia: Restauracja Chisza na Świętoduskiej – aranżacja wejścia i wnętrza.
Skąd pomysł na taki wystrój restauracji?
– W Chiszy serwujemy dania kuchni gruzińskiej i armeńskiej. Są to rejony, gdzie jest dużo słońca, a co za tym idzie roślinność jest bardzo obfita. Chcieliśmy nawiązać klimatem do tamtejszej natury. Oprócz tego, jeszcze zanim powstała nasza restauracja, rósł tutaj bardzo ciekawy winobluszcz o imponujących rozmiarach. Kiedyś było go widać tylko na parterze, a obecnie okrywa taras. Szczycimy się tym, że mamy tak piękną i bujną roślinność, która poza walorami estetycznymi, daje naszym gościom dużo cienia.
Zaczęło się od winobluszczu, później pojawiły się kwiaty doniczkowe, rozstawiane na tarasie i na ogródku od ulicy.
Kiedy zaczęliśmy otwierać kolejne sale stwierdziliśmy, że im więcej zieleni tym przyjemniej. Chcieliśmy, żeby ludzie mogli zjeść u nas coś dobrego i spędzić czas w miłej atmosferze, w otoczeniu zieleni.
Jak wygląda opieka nad państwa roślinami?
– Robi to doświadczony ogrodnik. Przychodzi raz, czasami dwa razy w tygodniu i profesjonalnie dba o wszystkie nasze rośliny. Na przykład o kilka oliwek, które rosną latem w ogródku i wymagają specjalnych warunków, a zimują w innym pomieszczeniu. W ogóle mamy w Chiszy sporo zagranicznych roślin, które trudno spotkać w Polsce. Nasz ogrodnik zajmuje się ich podlewaniem, przycinaniem, nawożeniem i zmienianiem ziemi. Robi wszystko, by miały u nas jak najlepiej. Ponadto, skorzystaliśmy kiedyś z usług dekoratorek, które wykonały dla nas ogrody w słoikach. Znajdują się w górnej części restauracji. Mamy również rośliny, które posiadają swój własny ekosystem i nie musimy im w żaden sposób pomagać, rosną same.
W wystroju restauracji są również sztuczne rośliny. Jak je dobieracie?
– Żywa roślinność jest przeplatana sztuczną. Naszym głównym celem jest ładny efekt wizualny. Wychodzi to dość sponta-nicznie. Przy wyborze sztucznych roślin zawsze kierujemy się tym, żeby wyglądem jak najbardziej przypominały żywe, pasowały do klimatu restauracji i harmonijnie łączyły się z całą resztą.
Jakie plany na przyszłość?
– W wystroju Chiszy co roku są jakieś zmiany i pojawiają się nowe egzemplarze roślin. Teraz jednak przede wszystkim pracu-jemy nad nowym projektem, drugą restauracją, która znajdować się będzie nad Zalewem. Tam postaramy się, żeby było jeszcze bardziej zielono. W tym sezonie już planujemy otwarcie, więc serdecznie zapraszamy.
Wywiad zrealizowany w ramach praktyk studenckich na III roku Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej (Wydział Nauk Społecznych KUL) w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” pod kierunkiem Marcina Skrzypka w ramach 4. edycji plebiscytu Skarby Kultury Przestrzeni pt. „Biznes i zieleń”