Ponad 15 lat doświadczenia. Ponad 5 tys. zadowolonych klientów. Ponad 60 moto-imprez w tym bicie Rekordu Guinnessa. Ponad 5600 oklejonych samochodów. Ponad 140 tys. metrów użytej folii.
To miała być zwykła rozmowa na temat działalności, która „zaowocować” miała powstaniem tekstu o lubelskiej firmie Ubieramy Samochody.pl. Ale z Bartkiem Stasiakiem krótko rozmawiać o autach nie można. Tak jest tylko w przypadku osób, które zarabianie pieniędzy łączą z ogromną pasją.
– Ale u nas wszyscy tak mają – śmieje się Stasiak. – Tomek pracuje z nami ponad 7 lat, Kuba też, a Patryk chyba ze 4. To nie są ludzie, którzy przyjdą, zrobią co swoje i lecą. Oni żyją tym co robimy. Wciąż szukamy nowych pomysłów. Wciąż się szkolimy. Mamy to cały czas gdzieś tam w głowie. Nawet na przerwach wymieniamy się spostrzeżeniami dotyczącymi pracy. Wciąż podglądamy co robią światowi specjaliści w naszej branży.
>>Złota Setka 2021 – dodatek Dziennika Wschodniego do pobrania w tym miejscu<<
Bo podglądać teraz już można. Gdy UbieramySamochody.pl startowało o car wrappingu nie słyszał niemal nikt.
Kompletne wariactwo
– Pomysł pojawił się około 2007 roku. Mieliśmy off-roadowy samochód, który nie wyglądał zbyt dobrze. Postanowiłem, że zrobię z niego trochę inne auto i zacząłem się bawić foliowaniem – opowiada pan Bartek. – Zresztą i dostępu do folii wtedy jeszcze nie było. Znalazłem jakiegoś producenta w Niemczech. Brałem po kilka metrów i uczyłem się klejenia krok po kroku. Różnie to wychodziło, ale efekt finalny wzbudził duże zainteresowanie wśród moich znajomych. Zacząłem zmieniać ich auta i tak od samochodu do samochodu nabierało się coraz większego doświadczenia. To było kompletne wariactwo. Pierwszy zderzak kleiłem chyba z sześć razy i nic nie wychodziło. W tej branży tylko praktyka czyni mistrza.
Przy okazji wylało się wiele potu ale i sporo krwi, bo nożyki są wyjątkowo ostre.
– Muszę pani powiedzieć, że taki nożyk to się dosyć głęboko i dosyć boleśnie wbija. No i były też poparzenia, bo folię grzeje się opalarką, która wytwarza ponad 600 stopni Celsjusza. A różne rzeczy najłatwiej przytrzymać między nogami, bo dwie ręce to za mało. Blizny mam do dzisiaj – przyznaje ze śmiechem właściciel Ubieramy Samochody.pl.
Początki działalności to czasy, kiedy o oklejaniu samochodów słyszało niewiele osób. Konieczne było wtedy pokazywanie pracy na różnych imprezach motoryzacyjnych. Tylko w ten sposób można było przekonywać i zdobywać nowych klientów. Ubieramy Samochody.pl była jedną z pierwszych w Polsce firm specjalizujących się w car wrappingu. Nie obyło się jednak bez problemów, bo początkująca branża była solą w oku lakierników, którzy bali się utraty zarobków. Ale o tym właściciel więcej mówić nie chce.
Rekord Guinnessa
Działalność nabrała rozpędu w 2012 roku. Wtedy do Lublina przyjechał dyrektor 3M, czyli firmy produkującej m.in. folie do zmiany koloru samochodów. Zobaczył jak idzie praca i zaprosił Stasiaka do światowego programu zawodowego kończącego się egzaminem potwierdzającym posiadane umiejętności. Zdobyty certyfikat był 19. wydanym w Polsce. Na całym świecie miało go wtedy tylko ok. 1200 osób.
– Byłem dobry w tym co robiłem, bo już trzy lata później zaprosili mnie do bicia rekordu Guinnessa w oklejaniu samochodów na czas. Udało się. Nasz rekord, 39 minut i 26 sekund został pobity dopiero dwa lata temu – mówi z dumą pan Bartek.
Jak dziś wygląda praca? Przez cały czas trzeba się uczyć, bo certyfikacja jest przyznawana tylko na 36 miesięcy. Zresztą cały czas na rynek wprowadzane są nowe folie. Pojawiają się nowi producenci i nowe produkty.
ZŁOTA SETKA 2021 - POBIERZ PEŁNY RANKING NAJLEPSZYCH FIRM LUBELSZCZYZNY
– Ostatnim hitem są kolorowe folie ochronne PPF zabezpieczające lakier. W ich przypadku znów wyprzedziliśmy konkurencję i zdobyliśmy stosowne certyfikaty żeby być krok do przodu i to się udało – przyznaje Stasiak. – Większość naszych certyfikatów pochodzi od producentów folii z USA. Mamy akredytacje wiodących marek na województwo lubelskie, kilku najlepszych jako jedyni na wschód od Wisły.
Do muzeum nie trafią
Kiedy statystyczny Kowalski myśli o oklejaniu samochodu najczęściej myśli o autach reklamowych. To zresztą prawda, bo coraz więcej przedsiębiorców chce żeby firmowe auta były jednocześnie nośnikami reklamy. Nazwa firmy i adres to już jednak zbyt mało. Chodzi o to, by elementy graficzne wbijały się w pamięć i stanowiły najlepszą wizytówkę przedsiębiorstwa.
– Ale bardzo wiele naszych realizacji to zlecenia na indywidualne zamówienie – podkreśla Stasiak. – Zmieniamy nie tylko kolor, ale stylizujemy całe samochody. Dużo pracy wkładamy w stworzenie oryginalnych projektów. Niedawno ktoś zapytał, czy czuję się jak artysta. Śmiałem się, bo moje prace nigdy nie trafią do muzeum ale coś w tym jest, bo są przecież podziwiane.
Oklejaniem samochodów rządzą też mody. Była już m.in. na czarny mat i różne odcienie niebieskiego. Około roku 2015 przyszedł czas na takie stylizowanie nowych aut, by wyglądały jak zniszczone i zardzewiałe. Był czas samochodów wyglądających jak z filmu „Transformers”. W zeszłym roku bardzo modne były wszelkie szarości i biele a teraz rządzą zielenie. Najnowszym hitem jest też stylizowanie aut na samochody rajdowe z lat siedemdziesiątych.
– Z mężczyznami łatwiej rozmawiać mi o kolorach. Są bardziej konkretni. Dla nich fiolet to fiolet. Kobiety mówią o oberżynach, wrzosach, fuksjach czy magentach. Zawsze jednak dochodzimy do porozumienia – śmieje się właściciel firmy.
– Kto decyduje się najczęściej na oklejenie samochodu? – dopytuję.
– To właściciele kilkuletnich samochodów, którzy chcą żeby wyglądały one inaczej niż dotychczas, znacznie lepiej i ciekawiej. Zachęca ich też to, że nasze „zabawy” są w pełni odwracalne – mówi pan Bartek. – Ale są też szczęśliwi posiadacze nowych samochodów, którzy nie muszą dopłacać za wymarzony kolor gigantycznych pieniędzy. Kupują więc w kolorze podstawowym, a potem przyprowadzają samochód do nas na oklejenie. Wszyscy nasi klienci są w pewnym sensie ekscentrykami. Nie chcą mieć samochodów „jak inni”, bo nie traktują ich jako rzeczy użytecznej służącej tylko do przemieszczenia się z punktu A do punktu B. Chcą mieć coś wyjątkowego. Coś co cieszy oko. Podchodzą do samochodów z radością.
Większość klientów jest przywiązana do ubranych przez firmę samochodów i jeżdżą nimi latami. Ale bywają też tacy, którzy decydują się na zmianę koloru regularnie.
– Jakich upodobań by nie mieli to przed nami jeszcze bardzo dużo pracy – podsumowuje właściciel Ubieramy Samochody.pl. – Ten rynek w Polsce tak naprawdę dopiero się rozwija. Na Zachodzie, a szczególnie w USA, ludzie bawią się tym bardziej. Do nas to dopiero przychodzi a car wrapping daje nieograniczone możliwości.