Zamknięte szkoły i instytucje. Problemy z zaopatrzeniem aptek. Tak wygląda sytuacja w miejscowościach, w których zdiagnozowano pierwszych w naszym regionie pacjentów z koronawirusem.
– Maseczek nie mamy już od dawna. Nie wiem, kiedy będzie dostawa, bo nawet w hurtowni nie mają pojęcia – słyszymy w aptece w Niedrzwicy Dużej, skąd pochodzi 53-latek zarażony koronawirusem.
W aptece brakuje również środków do dezynfekcji. – Płyny w małych opakowaniach już się sprzedały. Pozostało tylko kilka większych – dodaje farmaceutka.
W aptece już od rana był spory ruch. Ludzie starali się jednak do siebie nie zbliżać. Większość klientów pytała o środki na kaszel i przeziębienie.
W Niedrzwicy Dużej zamknięto również miejscową szkołę. Zarażony mężczyzna jest bowiem powiązany z osobą z personelu placówki.
– Zarażonych pewnie jest więcej, ale może jak zamknęli szkołę, to ten wirus bardziej się nie rozprzestrzeni. Trzeba teraz być ostrożnym i tyle – słyszymy w jednym z pobliskich sklepów. – Mam nadzieję, że za parę tygodni to wszystko minie. Dużo zależy od ludzi, czy będą zwracali uwagę na higienę.
W szpitalu w Bełżycach, dokąd trafił zarażony mężczyzna, część personelu została skierowana na kwarantannę. Wprowadzono zakaz odwiedzin. Pacjenci nadal jednak przychodzą tam na badania.
– Byłem właśnie na rentgenie. Facet się na mnie trochę złościł, że przyszedłem w takiej sytuacji, ale jak mam nie iść, jak mnie boli – wyjaśnia jeden z pacjentów. – Powiedzieli mi, że ten człowiek z koronawirusem też miał tam prześwietlenie, ale już wszystko zdezynfekowali. Jak dla mnie to to wszystko jest za bardzo nadmuchane. Przecież co roku na grypę umiera więcej ludzi niż na tego koronawirusa. Włosi mają problem, bo wcześniej ukrywali wszystko przed ludźmi i nagle się okazało, że jest bardzo dużo chorych. U nas jest inaczej. Chyba nikt niczego nie ukrywa.
W Janowie, skąd pochodzi kobieta zarażona koronawirusem, mieszkańcy nerwowo reagują na dziennikarzy. W miejscowym szpitalu wprowadzono zakaz odwiedzin. W działającej obok aptece klientów witają puste półki.
– Codziennie bardzo wiele osób pyta o środki do dezynfekcji, np. do mycia rąk. Wszystko już jednak sprzedaliśmy - słyszymy od farmaceutki. – Dostawy można spodziewać się dopiero w czwartek. Mamy dostać 20 opakowań płynu do dezynfekcji. To niewiele i pewnie bardzo szybko się sprzeda. Maseczek już nie ma i nie wiadomo, kiedy będzie dostawa.
Podobną odpowiedź dostajemy w aptece kilkaset metrów dalej. Tam jednak nadal można było kupić środki do dezynfekcji skóry.