2,8 miliona obsłużonych pasażerów i 37 tysięcy wykonanych operacji lotniczych to bilans dziesięciu lat Portu Lotniczego Lublin. Kredyt na jego budowę będziemy spłacać jeszcze 12 lat.
Pierwszy samolot pasażerski na płycie lubelskiego portu wylądował 17 grudnia 2012 roku. – To dla nas pierwszy taki poważny jubileusz. Dziesięć lat to już taki chłopiec, który umie czytać i pisać i miał pewne sukcesy, ale i porażki – mówi Piotr Jankowski, od samego początku rzecznik prasowy Portu Lotniczego Lublin.
– W ciągu tych dziesięciu lat z lotniska skorzystało 2,8 mln pasażerów, odbyło się 37 tys. operacji lotniczych. Zakładamy, że w przyszłym roku obsłużymy ponad 400 tys. pasażerów i najpóźniej w drugim kwartale przekroczymy barierę trzech milionów podróżnych – mówi prezes PLL Andrzej Hawryluk, który lotniskową spółką kieruje od 2,5 roku.
Ponad dekadę temu jako dyrektor w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej nadzorował tworzenie służb ruchu lotniczego i budowę infrastruktury związanej z zarządzaniem ruchem na lubelskim lotnisku.
– Wtedy nie myślałem, że będzie mi dane świętować razem ze spółką okrągły jubileusz dziesięciolecia jako jej prezes. Jak zostałem powołany w czerwcu 2020 roku nie zdawałem sobie sprawy, jak duże wyzwanie stoi przede mną. Zaczynała się pandemia i lotnictwo na całym świecie właściwie przestało działać, nie działo się praktycznie nic – wspomina.
Nowe źródła dochodu
Dziś wydaje się, że po okresie pandemicznych zawirowań branża lotnicza wróciła do normalności. Ten rok lubelskie lotnisko zamknie z liczbą ok. 330 tys. odprawionych podróżnych. To wynik zbliżony do tego z 2019 roku.
Z Lublina można obecnie polecieć do:
- Londynu,
- Dublina,
- Eindhoven,
- Oslo,
- Gdańska.
Wiosną zawieszone na zimę rejsy do Warszawy przywrócą Polskie Linie Lotnicze LOT, a loty do Mediolanu Bergamo uruchomi włoska linia Aeroitalia. Nowy kierunek pojawi się także w ofercie na przyszłoroczne wakacje, bo do sezonowych tras do tureckiej Antalyi, bułgarskiego Burgas i chorwackiego Splitu dołączy grecka wyspa Kreta.
Jak zaznacza prezes Hawryluk, w trakcie kryzysu wywołanego pandemią postanowiono szukać nowych źródeł dochodu. Na początku tego roku uruchomiono terminal cargo, w którym w pierwszym półroczu odprawiono ponad 400 ton towarów. W ostatnich dniach podpisano umowę z firmą, która w tej części lotniska zbuduje nowe magazyny.
Coraz większy nacisk na obsługę lotów biznesowych, czyli general aviation. W przyszłym roku mają być gotowe nowe hangary dla prywatnych samolotów. Każda z tych dodatkowych działalności stanowi po kilkanaście procent z rocznych zysków lotniska.
– Kiedy zostanie wybudowany hangar general aviation, ten biznes zacznie przynosić jeszcze większe przychody. Podobnie wygląda to w przypadku cargo. Docelowo planujemy obsługiwać dziennie trzy duże samoloty klasy A330 i takie budujemy zaplecze. Infrastruktura lotniska nie pozwoli nam na więcej, bo trzeba by wydać następne miliony, aby lotnisko miało większe płyty postojowe, drogę kołowania. To są plany inwestycyjne na dalsze lata – zapowiada szef lotniskowej spółki.
Wzrost kosztów
Do funkcjonowania lotniska jego główni udziałowcy, czyli miasto Lublin i samorząd województwa, corocznie muszą dokładać niemałe pieniądze.
Ubiegłoroczna strata finansowa portu wyniosła 19,3 mln zł. – Ze względy na odsetki, tegoroczny wynik będzie trochę gorszy – przyznaje Andrzej Hawryluk.
Chodzi o wzrost kosztu obsługi obligacji wyemitowanych na sfinansowanie budowy Portu Lotniczego Lublin. W ubiegłym roku pochłonęła ona blisko 7 mln zł. W przyszłym roku w związku z wyższymi odsetkami ten koszt wzrośnie dwukrotnie, do 14 mln zł.
Tylko miasto Lublin w tym roku na spłatę obligacji wydało już 19 mln zł. W przyszłym roku zarezerwowało na ten cel ponad 23 mln zł. W tym roku zbliżoną kwotą lotnisko dokapitalizowało województwo lubelskie. Na rok 2023 zaplanowano sumę w wysokości 17,6 mln zł.
Zdaniem zastępcy prezydenta Lublina ds. inwestycji rozwoju Artura Szymczyka, wydawane w ten sposób miliony przynoszą miastu wymierne korzyści. – Pamiętamy, jak wypełniona była strefa ekonomiczna na Felinie po powstaniu i co się zaczęło dziać, kiedy pojawiły się informacje o budowie lotniska. Została wypełniona w stu procentach. Dla wielu przedsiębiorców był to argument przemawiający za decyzją o ulokowaniu w Lublinie swojego biznesu ze względu na połączenie z innymi ośrodkami w Europie. To „okno na świat” to nie tylko słowa, ale rzeczywistość. Dobrze, że mamy to lotnisko i deklaruję, że jako samorząd będziemy dalej współpracować – przekonuje Szymczyk.
A lotnisko, powołując się na obliczenia Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) podaje, że efektem jego działalności jest 1,4 tys. powstałych w regionie nowych miejsc pracy i 160 mln zł wpływów do budżetu województwa. Snu z powiek władzom lubelskiego portu nie spędza planowane na przyszły rok uruchomienie wyremontowanego lotniska w Radomiu i ambitne plany związane z jego rozwojem.
– My dziesięć lat pracowaliśmy na obsłużenie 3 mln pasażerów. Jeśli Radom chce w ciągu roku zbudować podobną ilość, to my patrzymy na to trochę inaczej. Zasięg terytorialny naszego lotniska jest inny. Jesteśmy portem po wschodniej stronie Wisły i jesteśmy bardziej dla podróżnych z tego regionu. Mamy tez pasażerów spod Warszawy, ale i Rzeszowa, bo to widać w systemach rezerwacyjnych. Ale wszystko zależy od siatki połączeń. Lotnisko w Radomiu w tej chwili ma trzy połączenia zaplanowane przez LOT. Reszta to czartery. Na tę chwilę nie czujemy konkurencji, aczkolwiek obserwujemy, co się tam dzieje – podsumowuje Andrzej Hawryluk.