– To jest ewidentny sukces polskiej hodowli koni arabskich – tak o wynikach Pride of Poland mówi Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa. W niedzielę na aukcji sprzedano 14 z 20 wystawionych koni, za blisko 1,4 mln euro.
Najdroższa okazała sie sześcioletnia szara klacz Galerida z michałowskiej stadniny, którą kupcy z Kataru wylicytowali za 400 tys. euro. Kolejną najwyższą cenę osiągnęła ośmioletnia gniada klacz Potentilla z Janowa Podlaskiego, którą sprzedano za 215 tys. euro. – To jest ewidentny sukces polskiej hodowli koni arabskich –powiedział tuż po aukcji Jan Krzysztof Ardanowski minister rolnictwa. – To jest przerwanie tej złej passy i krytykowania, że nic nie potrafimy. Wyniki pokazują że polska hodowla koni arabskich liczy się na świecie– zaznacza minister.
Przy stolikach było 50 kupców. Te konie, które nie uzyskały cen minimalnych, nie zostaną sprzedane przez najbliższy rok. – Malkontenci twierdzili że my tu chcemy wyprzedawać srebra narodowe, a przecież wycofaliśmy 5 koni ze stadnin państwowych i jednego z hodowli prywatnej bo ceny oferowane przez kupców nie odpowiadały ich faktycznej wartości – tłumaczy Ardanowski. Zdaniem ministra, ci "którzy rozpuszczali fałszywe informacje, jeżeli są przyzwoici, powinni przeprosić".
Przypomnijmy że po ubiegłorocznej aukcji ogłoszono wprawdzie, że sprzedano sześć koni za 501 tys. euro, ale w grudniu wyszło na jaw, że część wylicytowanych koni ostatecznie nie została kupiona. Łączne wpływy z aukcji okazały się dwa razy niższe niż informowano. Natomiast rekord padł w 2015 roku, kiedy za jedną tylko klacz Pepitę kupiec zapłacił 1,4 mln euro. – Rynek koni arabskich jest chimeryczny i się komplikuje, takich cen jak kilka lat temu, już nigdy nie będzie – zaznacza minister rolnictwa.
Niedzielną aukcję dobrze ocenia również Jerzy Białobok, były wieloletni prezes stadniny w Michałowie, a dzisiaj członek ministerialnej rady ds. hodowli koni arabskich. – Po tych porażkach z ostatnich 3 lat, ta aukcja była w jakiś sposób sukcesem – uważa Białobok. – Nabywcy wyłuskiwali z tej grupy konie dobre i bardzo dobre. Aukcja była prosta i otwarta i każdy praktycznie mógł znaleźć konia dla siebie. Dzisiaj to wygląda że licytacja była uczciwa – cieszy się były prezes. Chociaż jego zdaniem, niektóre klacze należało lepiej przygotować. – Uważam że trochę stadniny nie dołożyły starań pod względem kondycyjnego przygotowania klaczy. Mogły być one lepiej przygotowane – zauważa Białobok.
– Jestem zadowolony z wyniku aukcji, że w końcu konie osiągnęły ceny jakie powinny osiągnąć. Prezentacja koni na pokazach zagranicznych zrobiła swoje – dodaje Grzegorz Czochański pełniący obowiązki prezesa w janowskiej stadninie. Po raz pierwszy w tym roku na sprzedaż wystawiono też embriona klaczy Emandoria z Michałowa. Wylicytowano go za 100 tys. euro.
Z kolei Alina Sobieszak, która od blisko 30 lat uczestniczy w aukcjach ubolewa, że aukcjoner nie mówił za wiele o klaczach. – Na przykład Potentilla to klacz z ogromnym potencjałem. Jak ona się rusza, to ją wyróżnia! Została sprzedana za naprawdę przyzwoite pieniądze. Z kolei Anawera sprzedana za 57 tys. euro, to się w głowie nie mieści. Ale cieszmy się że obijamy się do tego dna i marazmu, w którym przez 3 lata tkwiliśmy – zaznacza Sobieszak z branżowego "Araby Magazine".
Wpływy z aukcji to zastrzyk finansowy dla państwowych stadnin, a janowskiej na pewno to się przyda, bo z raportu wynika że ubiegły rok zamknęła za stratą 3,2 mln zł. – Wyniki polskich gospodarstw państwowych za zeszły rok nie są rewelacyjne. Takie gospodarstwa nie otrzymują pomocy klęskowej, na którą mogą liczyć rolnicy. Ale robienie z tego sensacji jest nieuzasadnione – stwierdza minister Ardanowski.
W poniedziałek odbywa się jeszcze aukcja Summer Sale, na której licytowane są konie po niższych cenach.