Za tydzień sąd ogłosi wyrok w sprawie Andrzeja P., współwłaściciela nieruchomości przy kąpielisku Kubiki w Chotyłowie (gm. Piszczac). Prokuratura oskarżyła go o narażenie dwuletniej dziewczynki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Do zdarzenia doszło 16 sierpnia zeszłego roku. Na płatnym parkingu przy kąpielisku dwulatka wpadła do niezabezpieczonej studzienki kanalizacyjnej. Dziewczynkę udało się uratować tylko dzięki błyskawicznej reakcji matki. Dziecko trafiło do bialskiego szpitala z zachłystowym zapaleniem płuc.
– Współwłaściciel nieruchomości zobowiązany był do należytego nadzoru i pieczy nad stanem tej nieruchomości. A pomimo tego, dopuścił do użytkowania niezabezpieczonej studzienki i to niezgodnie z warunkami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego – stwierdziła w piątek w swojej mowie końcowej prokurator Iwona Wróbel, oskarżyciel publiczny.
Andrzej P. od razu po tym wypadku zdemontował studzienkę, a obecnie zastanawia się czy w ogóle nie zamknąć kąpieliska Kubiki. W toku sprawy oskarżony zapewniał, że studzienka była codziennie przez niego lub jego pracowników nadzorowana.
– Tylko cudem dziecko uniknęło śmierci, a traumę ma do dzisiaj – podkreślił adwokat Przemysław Bałut, pełnomocnik poszkodowanej matki.
Katarzyna Kasaniuk mówiła przed sądem, że jej córka ma teraz wstręt do wody i nie daje się czesać.
– Stała się tragedia, ale wielce krzywdzące byłoby twierdzenie, że oskarżony zarzucany mu czyn popełnił umyślnie – zaznaczył w swojej mowie końcowej obrońca oskarżonego adwokat Michał Maksymiuk. – Większość świadków wskazała, że studzienka była zabezpieczana, ale było to niszczone (przez wandali – przyp. red.). A nawet władze gminy nie zdają sobie sprawy, że tej studzienki nie powinno tam być. Tymczasem całą winę zrzuca się na oskarżonego. A to nie on ten obiekt wybudował – stwierdził adwokat.
Andrzej P. współwłaścicielem kąpieliska został cztery lata temu. Udostępniał je bezpłatnie, płatny był tylko parking. – On przejął się tym zdarzeniem. Nie można go kreować na jakiegoś zimnego drania – dodał Maksymiuk, wnioskując jednocześnie o warunkowe umorzenie postępowania lub odstąpienie od wymierzenia kary.
Z kolei oskarżyciele wnieśli w piątek o ukaranie Andrzeja P. rokiem pozbawienia wolności w zawieszeniu do trzech lat, grzywną 700 zł, a także wypłatą 80 tys. zł zadośćuczynienia dla pokrzywdzonej. – Oskarżony miał świadomość wysokiego prawdopodobieństwa niebezpieczeństwa jakie tam zaistniało – zauważyła prokurator Wróbel.
– Niczego nie zrobiłem umyślnie. Żałuję tego co się stało i współczuję pani Kasi. Proszę o uniewinnienie – powiedział przed sądem Andrzej P.
Matka dziewczynki obawia się o stan zdrowia mojej córki w przyszłości. – Nie wiem co mnie czeka, czy wyjdą u niej jakieś bakterie. W końcu ona się topiła w szambie – tłumaczy Kasaniuk. – Teraz córka jest ciągle przeziębiona, nie ma odporności po tym wszystkim – dodała matka dziewczynki.
Sąd ogłosi wyrok 23 marca.